Pokolenie (1954)
Debiut pełnometrażowy Andrzeja Wajdy miał swe korzenie jeszcze w socrealizmie i sztandarowej dla tego okresu powieści Bohdana Czeszki o tym samym tytule. Lecz dzięki użytym środkom wyrazu i przeświadczeniu reżysera, że opowiadając o wojnie, mówi w imieniu swoich umarłych kolegów, "Pokolenie" stało się punktem zerowym polskiej szkoły filmowej. Film miał początkowo realizować Aleksander Ford, ale Czeszko był na tyle odważny, że sprzeciwił się jego kandydaturze i wskazał Wajdę, którego poznał w trakcie prac nad nieukończoną ostatecznie nowelą filmową "Kasia z tkalni nr 3". Czeszko i Wajda pojechali razem na dokumentację do Nowej Huty i już wtedy pisarz zorientował się, że ma do czynienia z młodym, zdolnym reżyserem, który „wie, z czego można zrobić film, a z czego nie można”. Ford o dziwo odstąpił projekt Wajdzie i objął kierownictwo artystyczne nad filmem.




Nic o nas bez nas. Perspektywy ludowej historii kina
„Ludowa historia kina” to hasło tyleż kuszące, co zwodnicze. Z jednej strony wydaje się, że na fali tak zwanego zwrotu ludowego w rodzimej historiografii konieczne są także przewartościowania w naszym rozumieniu kultury i przeniesienie wypracowanych w jego ramach tez bądź metod na grunt filmoznawstwa. Z drugiej jednak nie jest wcale łatwo określić, na czym dokładnie te przewartościowania miałyby polegać i jakiej sfery dotyczyć. Zastanówmy się więc nad tym, co ludowa historia dla myślenia o kinie może i powinna oznaczać.