Anatomia zła. „Plac zabaw”

Dociekanie natury i źródeł ludzkiego zła powraca w kinie regularnie. Bardzo często przyjmuje ono formę niepojętego dla rozumu pytania: Jak to możliwe, że najbardziej okrutnych i bezwzględnych czynów dopuszczają się dzieci?

Za pomocą bardzo różnych historii i środków wyrazu zadawali je w ostatnich latach tacy twórcy, jak Gus Van Sant (Słoń, 2003), Michael Haneke (Biała wstążka, 2009) czy Ruben Östlund (Gra, 2011). Do tej grupy wyrazistych i bezkompromisowych filmowców dołącza Bartosz M. Kowalski, którego odważny tematycznie i formalnie Plac zabaw konfrontuje widza z brutalną zbrodnią dokonaną w 1993 roku w Wielkiej Brytanii przez dwóch nastoletnich chłopców.

Choć fabuła filmu bazuje na faktach, jego celem nie jest rekonstrukcja wspomnianych zdarzeń, a raczej starannie zakomponowane, artystyczne ich przetworzenie. To rozpisana na trójkę bohaterów precyzyjna partytura, której akcja rozgrywa się w dniu ukończenia przez nich szkoły podstawowej w średniej wielkości dolnośląskim mieście. Składa się na nią kilka epizodów, w toku których poznajemy kolejno Gabrysię, Szymka i Czarka – trzynastolatków przeżywających właściwe dla tego wieku problemy i rozterki. Dobór i poprowadzenie nastoletnich aktorów to jeden z największych walorów Placu zabaw – reżyser pokazuje swoich bohaterów z mieszaniną bliskości i obcości, niezwykle wiarygodnie portretując ich relacje, zachowania i język.

Stonowany, pozbawiony publicystycznych frazesów i psychologicznych uproszczeń obraz Kowalskiego stanowi znakomitą kontrę dla ciągłych narzekań na rzekomą wsobność polskiego kina i jego oderwanie od przemian języka filmu.

Plac zabaw do wspomnianych na wstępie uznanych dzieł światowego kina nie tylko nawiązuje tematem, ale przede wszystkim wchodzi z nimi w dialog na poziomie formalnym i narracyjnym. Z jednej strony chłodny i zdystansowany niczym Gra, z drugiej operujący wielowątkową narracją Słonia, film Kowalskiego unika mielizn społecznego realizmu, nie porzucając jednak naturalistycznej poetyki, budującej wiarygodność przedstawionego świata i jego bohaterów.

Umiejętna reżyseria i praca operatora sprawiają, że kolejne pozornie nieznaczące wydarzenia obserwujemy z rosnącym napięciem. Rozpoczynając seans, prawdopodobnie spodziewamy się brutalnej puenty, o której informują wszystkie omówienia filmu, zaś Kowalski wie, jak wykorzystać tę wiedzę.

Pogłębia niejednoznaczne portrety protagonistów, podobnie jak w opowiadającym o szkolnej strzelaninie Słoniu wprowadzając konwencjonalne tropy mogące sugerować przyczynę popełnionych czynów (gry wideo, relacje rodzinne, bezradność opiekunów) i tym samym obnażając rażącą niewystarczalność tego typu wyjaśnień. Znając zarys fabuły, przez cały seans mimowolnie czekamy na finałowy akt, starając się przewidzieć jego ekranowy kształt. Ostatecznie stajemy się świadkami sceny, jakiej nie było w kinie być może od czasu Nieodwracalnego (2002) Gaspara Noé. Jej okrucieństwo, podobnie jak we francuskim filmie, zawiera się w jednym, bardzo długim, statycznym ujęciu, z werystycznym dystansem portretującym przerażający i niezrozumiały czyn, któremu nie jesteśmy w stanie zapobiec ani się mu sprzeciwić. Kowalski wraz ze swoim operatorem jednocześnie uważnie pilnują, aby nie przekroczyć granicy pornografii przemocy, za pomocą surowej inscenizacji i kadrowania odzierając brutalny akt z wszelkich elementów konwencji, które narosły wokół portretowania przemocy w kinie głównego nurtu.

O tym, jak silne emocje budzi ta puenta, świadczą liczni widzowie opuszczający salę przed końcem projekcji, a nawet pojedyncze gwizdy i buczenie na premierowym pokazie podczas Festiwalu Filmowego w Gdyni. Te reakcje mogą sugerować, że część publiczności odrzuciła film, lecz warto zapytać, czy u ich podstaw nie kryje się rodzaj wyrzutu sumienia – złości, którą powinniśmy kierować nie w stronę ekranu, gdzie takie czyny się pokazuje, ale świata, który je dopuszcza? Plac zabaw boli bowiem tak, jak boleć powinien wrzód stanowiący ostrzeżenie przed całkowitym zepsuciem organizmu. Jest diagnozą, pozbawioną jednak jakiejkolwiek recepty – lekarstwo będziemy musieli znaleźć sami poza salą kinową.

 

Plac zabaw
Polska 2016, 82’
reż. Bartosz M. Kowalski, scen. Bartosz M. Kowalski, Stanisław Warwas, zdj. Mateusz Skalski, muz. Kristian Eidnes Andersen, prod. Film It, wyst.: Michalina Świstuń, Nicolas Przygoda, Przemysław Baliński

Komentuj