Margot Robbie. Barbie z kijem bejsbolowym

Martin Scorsese napisał o Margot Robbie, że jej komediowemu geniuszowi i zadziorności blisko do Carole Lombard, stąpa po ziemi twardo jak Joan Crawford, a jej emocjonalna brawura przypomina Idę Lupino. Pytanie tylko, czy aktorka potrzebuje wizerunkowego wsparcia duchów poprzedniczek, gdyż sama radzi sobie doskonale. Przy tym ma kij bejsbolowy i nie zawaha się go użyć.

Choć rzeczywiście chwilami przypomina legendy złotej ery kina, kariera Margot Robbie jako aktorki i producentki jest jedną z kropli skutecznie drążących hollywoodzki beton – wpisuje się w mechanizmy fetyszyzacji kobiet po to, by za chwilę je zdekonstruować. A przecież jej główną cechą wydawała się długo wyłącznie uroda, zaś postaci kreowane przez aktorkę wpisywały się w utrwalone kinowe stereotypy: drogocennej kobiety-trofeum, niedostępnego ideału, bezwzględnej mean girl czy damy w opałach. „Jest tak piękna, że seks z nią mógłby zakończyć się śmiercią” – mówi świeżo upieczony adorator w filmie Czas na miłość (2013, R. Curtis). Jeden z wesołej gromadki w Wilku z Wall Street (2013, M. Scorsese) oznajmia równie dosadnie: „Pozwoliłbym jej zarazić się AIDS”. Bohaterkę filmu Scorsesego obserwujemy wciąż oczami narratora, a zarazem jej partnera. Pierwsza część ciała Naomi, „księżnej Bay Ridge na Brooklynie”, która pojawia się w kadrze, to czubek głowy, podczas gdy pozostałe partie zaspokajają oralnie tytułowego bohatera zasiadającego za kierownicą ferrari. Po raz drugi, już w pełnej krasie, można ją zobaczyć w pastelowej sypialni, ubraną tylko w haftowaną bieliznę, wyciągniętą na łóżku w pozie dzieczyny z reklamy. Na szyi ma brylanty, na głowie lakierowany tapir i wygląda jak odlane w złocie trofeum, czyli zupełnie adekwatnie do swej życiowej roli. Cały pierwszy etap związku cwanego brokera i jego wybranki to eksplozje spektakularnego luksusu: jacht w prezencie ślubnym, naręcza toreb z ekskluzywnych butików, ciężkie kolczyki od Versace, seks na posłaniu z banknotów. Naomi jest widowiskowym, przegiętym przykładem kobiecości uprzedmiotawianej, zmuszanej do seksu, a w sprzeciwach wobec własnego statusu sprowadzonej do komicznego dystraktora.

Znaczący w świetle fetyszyzacji ciała Naomi wydaje się fakt, że drugą po Jestem najlepsza. Ja, Tonya (2017, C. Gillespie) nominację do Oscara Margot Robbie otrzymała za rolę w Gorącym temacie (2019, J. Roach) – pierwszym hollywoodzkim filmie wprost mierzącym się z problematyką ruchu MeToo. Aktorka wciela się w producentkę telewizyjną molestowaną przez szefa stacji Fox. Klasyczna uroda i seksapil bohaterki zwracają uwagę seksualnego drapieżnika, a także wpisują się w wizerunkowy ideał medialnego giganta. Robbie wydaje się zatem aktorką zawieszoną między porządkami: uprzedmiotawiającym i stereotypizującym męskim spojrzeniem a kobiecością dynamiczną i samostanowiącą. Zarówno na ekranie, jak i w samym procesie produkcji: jako założycielka firmy produkcyjnej LuckyChap Entertainment nie tylko wpływała na emancypacyjny charakter opowieści ze swoim udziałem, ale została też producentką obsypanego nagrodami filmu Obiecująca. Młoda. Kobieta (2020, E. Fennell), studium kultury gwałtu i konieczności radykalnego sprzeciwu. Na 2021 rok zapowiedziano premierę fabularnego filmu o lalce Barbie w reżyserii Grety Gerwig z Margot w tytułowej roli. Świat różowych domków rozkładanych po naciśnięciu guzika, zazdrosnych konkurentek (koniecznie ciemnowłosych) i Kena złotej rączki czeka chyba małe trzęsienie ziemi.

Wilk z Wall Street

 

Dziewczyna z bursztynu

Alternatywą do zdobytej kobiety-trofeum jest w wąskim rezerwuarze stereotypowych typów oczywiście niezdobyta kobieta-marzenie w stylu glamour. Jak pisze Mary Rogers, analizując kulturowe przesunięcia, które przygotowały grunt dla takich fenomenów jak lalka Barbie: „Glamour jest stylem ściśle zaakcentowanej, lecz odległej seksualności, wyrażanej ostentacyjnie i pociągającej przede wszystkim wizualnie” (Rogers 2003, s. 168). Seksualność stanowi tutaj konstrukt, przedmiot wystawiony na widok publiczny, ale niedostępny psychologicznie i społecznie. Bo to właśnie dystans i separacja decydują o magii oddziaływania glamouru.

We wspomnianej wyżej komedii romantycznej Czas na miłość Richard Curtis stawia oszałamiającą piękność na drodze sympatycznego Tima. Oczywiście bohater przepada z kretesem, gdy pierwszy raz widzi śliczną Charlotte: skąpaną w blasku letniego słońca, ubraną w rozchełstaną koszulę, roześmianą i potarganą wiatrem. Warto jednak zauważyć, że gdy wiele lat później Tim (już doświadczony i opierzony) ma szansę uwieść swoją dawną miłość, zostawia ją pod drzwiami hotelowego pokoju i biegnie oświadczyć się nie tak oszałamiającej, ale pełnej ciepła i fantazji Mary. Ze stereotypowego kontrastu między urzekającą głównie cielesnymi walorami Barbie a pełną zalet ducha protagonistką skorzystają też twórcy komediodramatu o korespondentach wojennych w Afganistanie Whiskey, Tango, Foxtrot (2016, G. Ficarra, J. Requa). Zestawią główną bohaterkę – energiczną, lojalną i prostolinijną Kim (Tina Fey) – z kreowaną przez Robbie imprezowiczką Tanyą, która pozornie będzie zainteresowana głównie uwodzeniem ochroniarzy, ale w sekrecie zaczai się na posadę Kim, a dla zawodowego awansu narazi całą ekipę i doprowadzi do śmierci kolegi.

Nie zawsze niedostępna piękność ujawnia przy bliższym poznaniu skazy na gładkiej fasadzie. W pewnym sensie do wyśnionego ideału bazującego na zmitologizowanej kobiecości – dodatkowo skrystalizowanego w otoczce nostalgii i żałoby – powróciła Robbie u Quentina Tarantino.

Jej Sharon Tate w Pewnego razu… w Hollywood (2019) każdym gestem ma rozkochiwać w sobie widza. Niewinnie zmysłowa, pełna radości i młodzieńczej prostoty, uosabiająca luz późnych lat 60.: nosi jaskrawożółte szorty, w kinie przerzuca bose stopy przez oparcie fotela, tańczy samotnie przy muzyce z płyt winylowych. To postać nastawiona na emocje i trwanie, stworzona, aby budzić czułość i troskę (widz wciąż o nią drży, znając zakończenie historii Tate), a finalnie – aby (absolutnie nieświadoma, jakie niebezpieczeństwo ją ominęło) zostać uratowana przez szczęśliwy traf i miotacz ognia. Nie jest to pierwszy występ Robbie w roli ideału kobiecości bronionego przez przystojnego blondyna: dwa lata wcześniej trafiła do kinematograficznego piekła w roli Jane, ukochanej Tarzana (Tarzan: Legenda [2016, D. Yates]), przez większość filmu przykutej do barierki rzecznego statku przez psychopatycznego oprawcę. Słodka Sharon jest oczywiście nieporównanie mniej sztampowym, ale wciąż bliskim tradycji przykładem damy w opałach.

 

Blondynka, która wybije kopniakiem witraż

W kolejnych etapach swej kariery Robbie będzie z rozmachem odbijać się od stereotypowego wizerunku blondynki, na której widok (żeby użyć soczystego chandlerowskiego porównania) biskup wybiłby kopniakiem witraż. Nie przestanie balansować między pastiszem/parodią lalkowatej piękności a całkowitą dekonstrukcją tego emploi. Jej firmowy uśmiech, podkreślony często ciemną szminką, zacznie wyglądać jak u rekina, który ma konkretne plany wobec foki. Pełna punkowej energii Harley Quinn czy trashowa Tonya Harding nie mają w sobie nic ze złotej boginki, a na przemoc, której doświadczyły, odpowiadają przemocą. Im bardziej rozwija się kariera Margot Robbie, tym bardziej aktywne i dążące do samostanowienia stają się jej postaci. Wystarczy wspomnieć, jak dwa lata po Wilku z Wall Street zalicza pamiętne cameo w Big Short (2015, A. McKay), gdzie sączy szampana w wannie z bąbelkami i tłumaczy widzom, czym są kredyty subprime, a po błyskotliwej prelekcji po prostu każe wszystkim wy… uciekać prędziutko ze swojej łazienki.

Legion Samobójców

 

Nawet gdy role Robbie bazują na stereotypowym wizerunku Barbie, jej bohaterki wykorzystują swe atuty, aby zdekoncentrować przeciwników i odwrócić ich uwagę. Pełna fantazji oszustka z sensacyjnej komedii Focus (2015, G. Ficarra, J. Requa) posługuje się mocno osadzonymi w popkulturze rekwizytami – a to jaskraworóżową, wydekoltowaną sukienką, a to lokami w stylu starego Hollywood i czerwoną szminką – aby przeistoczyć się na oczach otaczających ją mężczyzn w słodką głuptaskę albo luksusową kobietkę wymagającą opieki i wsparcia. W finale filmu, gdy bohaterowie wykładają karty na stół i odsłaniają się kulisy intrygi, staje się jasne, że rzekomej damie w opałach udało się wyprowadzić w błąd niemal wszystkich innych graczy.

Postacie Robbie są pełne energii i woli działania; wyjątkowo sprawne fizycznie i zaprawione w bojach.

Wykonują widowiskowe akrobacje i potrójne aksle na lodzie, uprawiają samotnie pola, gdy całą ludzkość zmiotła apokalipsa (Z jak Zachariasz [2015, C. Zobel]), okładają przeciwników bronią obuchową i doskonale władają pistoletem oraz strzelbą. Często spotykają się z przemocą i na tę przemoc reagują. Filmografia australijskiej aktorki zawiera cały katalog manipulacji i agresji dotykających jej bohaterki: przemoc słowna, zastraszanie, bicie po twarzy, gwałt, molestowanie w pracy, uwiedzenie w celach finansowych, okaleczenie umysłowe za pomocą elektrowstrząsów, podtopienie w żrących substancjach, rażenie prądem, porwanie, krępowanie ciała, ciskanie meblami, postrzelenie, wielokrotne próby zabójstwa. Przemoc ta, często związana z seksualną dominacją, zaprawiona sadomasochistycznym pożądaniem i eksponująca obnażone ciało, sama w sobie staje się fetyszem obliczonym na dostarczenie przyjemności spojrzeniu mężczyzny. Przejęcie kontroli przez bohaterki jest więc aktem emancypacji zarówno na poziomie fabuły, jak i relacji z widzem.

Jak pisze jedna z amerykańskich badaczek: „Filmowe kobiety stosujące przemoc (…) zaburzają poczucie komplementarności [płci, co jest związane z przypisaniem kobietom i mężczyznom stałych i wzajemnie się uzupełniających ról – przyp. J.Ł.] i destabilizują nie tylko narrację (w jej biegu ku romantycznemu zjednoczeniu bohaterów), ale także kulturowe niuanse i genderowe definicje, na których zwykle opiera się film. Takie postaci prowadzą do ujawnienia traumy antagonizmu między płciami i prowokują (…) próbę genderowej redefinicji, dając szansę na zmiany” (Neroni 2005, s. 93). Bojowe bohaterki Robbie nie mieszczą się ani w stereotypie szlachetnej niewinności broniącej swej cnoty, ani w schemacie femme fatale, której przemoc stanowi anomalię i jednoznacznie konotuje zło. Wiemy, co je ukształtowało, jakie traumy odcisnęły na nich piętno. Rozmywają granice między bohaterką pozytywną a antagonistką i wywracają do góry nogami schemat agresor–ofiara–obrońca.

Najbardziej widowiskowa jest tu oczywiście droga Harley Quinn, która z toksycznego (nomen omen) związku z Jokerem w Legionie samobójców (2016, D. Ayer) staje się niezależnym podmiotem w filmie Ptaki Nocy (i fantastyczna emancypacja pewnej Harley Quinn) (2020, C. Yan). Wywracając do góry nogami porządek ustanowiony przez byłego kochanka, który z kolei nieodmiennie przeczy zasadom współżycia społecznego, Harley staje się swoistym metabłaznem. Jak pisze Monika Sznajderman: „Błazen to przecież także ktoś, kto śmierć zadaje, kto śmiercią nonszalancko szafuje, kto, niczym najwyższy sędzia à rebours, feruje wyroki śmierci i mści się za krzywdy. Jako złowrogi zabójca-mściciel jest figurą obalającą wszelki usankcjonowany ład, wprowadzającą chaos i anarchię, jest odwróceniem figury Boga i jego ziemskiego namiestnika, króla” (Sznajderman 2017, s. 178).

 

Arlekin z sąsiedztwa

Obecność Robbie na ekranie jest intensywna, nierzadko sięga ekstremów. Gdy jej bohaterki tańczą, świat wokół nich zamiera, gdy walczą, naokoło sypie się tynk zmieszany z brokatem, gdy się kłócą, amerykańska socjeta słabnie ze zgorszenia. Nierzadko bywają wyjęte spod prawa albo same stanowią prawo, brnąc po trupach do celu. Mogą być postaciami historycznymi o kluczowym znaczeniu politycznym (Elżbieta I w Marii, królowej Szkotów [2018, J. Rourke]), bohaterkami tabloidowych legend (Tonya Harding), geekowskimi ikonami (Harley Quinn), neo-noirowymi mścicielkami (bliźniaczki w Terminalu [2018, V. Stein]), rabusiami banków z czasów wielkiego kryzysu (Wyśniony świat [2019, M. Joris-Peyrafitte]) czy uosabiającymi mit epoki legendami kina (Sharon Tate). Aktorkę stać na widowiskowe transformacje: gdy kreuje Tonyę Harding, zatraca swój surferski, świetlisty wdzięk na rzecz plebejskiej krzepkości i ostentacyjnego prostactwa, a w roli Elżbiety I trudno ją poznać z podgolonymi rudymi włosami i pod widowiskową charakteryzacją imitującą ślady po ospie.

Choć aktorka bywa określana jako kolejna „dziewczyna z sąsiedztwa”, etykietka ta w konfrontacji z panteonem w jej filmografii wydaje się kompletnie chybiona.

Jestem najlepsza. Ja, Tonya

 

Nie tylko w Harley Quinn objawia się natura Arlekina z komedii dell’arte, przywodzącego na myśl „postać błazna w jego najbardziej pierwotnej postaci szaleńca, który może powiedzieć i zrobić wszystko” (Surma-Gawłowska 2015, s. 119). Bohaterki kreowane przez australijską gwiazdę często cechuje łotrzykowski wdzięk, złowroga witalność, nienasycony głód życia. Nie bez znaczenia pozostaje również fakt, że dwie najbardziej kanoniczne postacie w produkowanych przez Robbie filmach z jej udziałem – Tonya i Harley – są jednocześnie narratorkami i obie stawiają pod znakiem zapytania zasadność szukania tzw. prawdy obiektywnej na temat przedstawionych w filmie wydarzeń. Liczy się wyłącznie opowieść i osobowość na tyle silna, aby narzucić nam własny punkt widzenia.

Wyraziste postaci z barwnego katalogu Robbie przeżywają burzliwie wszystkie stany emocjonalne, a ekspresyjna mimika aktorki wyraźnie je komunikuje. Rozpacz Harley Quinn po utracie kanapki z jajkiem, wytrąconej jej z ręki w ulicznym starciu, rozdziera serce, jej gest obcinania włosów w żałobie po Jokerze ma w sobie tragiczny majestat Marii Antoniny wstępującej na szafot, a gdy odginając mały palec, pije w swej więziennej klatce kawę, wiemy doskonale, że zaraz nastąpi trzęsienie ziemi. W Wyśnionym świecie postać kreowaną przez Robbie poznajemy z rozwianym włosem, mknącą samochodem tuż po dokonaniu napadu na bank. W finale Terminalu, uśmiechnięta tak, że ciarki przechodzą po plecach, dokonuje zemsty, wbijając szpikulec w źrenicę ofiary. Z małymi wyjątkami (jak Żegnaj, Christopher Robin [2017, S. Curtis]) trudno znaleźć w jej filmografii przykłady pastelowych dam – preferuje poetykę widowiskowej ekspresji, radykalnych gestów i aktów przemocy. Zbolałej Harley Quinn, która w Ptakach Nocy próbuje pocieszyć się po stracie Jokera, nie wystarczy wyjadanie bitej śmietany w sprayu i wypisywanie jego imienia na udzie. Ból serca koi dopiero nowe zwierzątko domowe (hiena, którą nakarmiła zwłokami lokalnego sprzedawcy) oraz wysadzenie w powietrze zakładu przetwarzania środków toksycznych, gdzie doszło do pamiętnej transformacji statecznej pani doktor w złowrogą księżniczkę Gotham. Jej bohaterki, otoczone aurą skandalu, prowokują i walczą o swoje miejsce w opowieściach.

 

Królowa balu kostiumowego

Na performatywny, niecodzienny styl postaci wpływa fakt, że Robbie lubi się przebierać. Komiksowo-cukierkowo-punkowo-neonowa Harley Quinn stanowi przepyszny kontrast z hieratycznymi, patetycznymi i heroicznie militarnymi kostiumami superbohaterek, konotujący rewolucyjne zapędy.

Jak pisze Sznajderman (o Jokerze, lecz do Harley słowa te odnoszą się w równym stopniu): „Dysharmonia sylwetki przeciwnika Batmana, wyrażona przede wszystkim pstrokatym strojem i zniekształconymi rysami twarzy, jest symbolicznym wyrazem »krzywizny«, która stanowi istotę fenomenu błazna, a którą doskonale wyraża etymologia tego pojęcia w językach indoeuropejskich. Postać błazna wiąże się przecież z motywem błądzenia, błędu, obłąkania, pokusy, kroczenia po złych ścieżkach, po manowcach prawdy, normy, reguły” (Sznajderman 2017, s. 180). Z kolei Tonya Harding – zarówno w kleconych domowym sposobem kostiumach z pastelowych tiulów, krzywo doszytych kokard i strasów, jak i ubrana w kowbojki, pas z ogromną klamrą i dżinsową kurtkę ozdobioną tandetnym haftem – jest uosobieniem Ameryki, ale takiej, która właśnie ma kaca i bad hair day. Tonya jest chodzącą obrazą burżuazyjnej kultury. Jak pisze jedna z badaczek, sama pochodząca z tej klasy: „Jest więc szczególnie nieprzyzwoite, gdy [white trash – przyp. J.Ł.] wydają się bezwstydnie afiszować ze swoją »śmieciowością« [trashiness], która wszak jest niczym innym jak agresywnym, bezpośrednim przypomnieniem o wyraźnych różnicach klasowych, ostrym »Fuck you!« rzuconym wszystkim, którzy próbują utrzymać wiarę w Amerykę, gdzie jedyne rozgraniczenia klasowe to te związane z rasą” (Penley 1997, s. 90).

Maskarada jest też nierzadko motywem napędzającym akcję filmów z Margot Robbie. Gdy Harley odwiedza posterunek policji, aby zrobić tam rozróbę, decyduje się na kamuflaż: pantofelki na szpilkach, rozkloszowany płaszcz w stylu lat 50. i kapelusz z szerokim, wygiętym rondem. A kiedy traci przytomność w wyniku pobicia przez mafiosa-sadystę, ma halucynacje, w których występuje przebrana za Marilyn Monroe w słynnej scenie z Mężczyźni wolą blondynki (1953, H. Hawks). W Terminalu już pierwsze ujęcie z udziałem Robbie – filmowane od kolan w dół nogi w szpilkach i pończochach z motywem węża – konotują zarówno noirowy rodowód postaci (tak w kadr wkracza między innymi Hitchcockowska Marnie [1964]), jak i oczywistą symbolikę gada-kusiciela. Tylko w tym jednym filmie aktorka (obsadzona w roli bliźniaczek, co rozszerza jeszcze spektrum przebieranek) prezentuje cały katalog silnie zakorzenionych w kulturze popularnej kostiumów: jest uczesaną w grube loki kelnerką w biało-różowym, pasiastym fartuszku w stylu reklam z lat 50., striptizerką w wersji retro, noszącą szpilki w pepitkę i futro, wampem w czarnych koronkach, klasyczną femme fatale ubraną w żakiet i toczek typowy dla lat 40., seksowną pielęgniarką w białych czółenkach… Warto zauważyć, że motyw wielu tożsamości zaklętych w różnych kostiumach pojawia się nawet w reklamie perfum Deep Euphoria Calvina Kleina, których Robbie jest twarzą. W spocie tym bohaterka zapada w sen i spotyka swoje sobowtóry w różnych stylizacjach: adorowaną przez mężczyzn piękność w jedwabnej sukni w kwiaty, niedostępną nieznajomą ubraną w smoking czy imprezowiczkę w sukni z cekinami.

To samo można powiedzieć o sceneriach, w których grasują jej bohaterki. Wszystkie te światy są oderwane od codzienności, karnawałowe i sztuczne, poznaczone plamami kolorowego światła, nakreślone mocnym konturem, rozbuchane wizualnie: tłumy podczas rozgrywek Super Bowl (Focus), zasypany kokainą pokład jachtu (Wilk z Wall Street), oświetlone rzęsiście lodowiska (Jestem najlepsza…), arlekinada w Gotham (Ptaki Nocy), neo-noirowa Kraina Czarów (Terminal), przeklęte przez Boga amerykańskie miasteczko na pustkowiu (Wyśniony świat) ze swą umownością i popkulturową tradycją dają pole do zabawy konwencją, dialogu z wizualnymi kliszami, reinterpretacji ikonicznych typów bohaterów.

Improwizując na przesłuchaniu do roli w Wilku z Wall Street, Margot Robbie uderzyła w twarz Leonarda DiCaprio i zaklęła soczyście. Choć – paradoksalnie – otrzymała dzięki temu rolę Naomi, czyn ten wydaje się prefiguracją całej jej kariery. Możemy się spodziewać, że świat DC Comics to nie jedyne uniwersum, do którego Robbie wpuści trochę świeżego powietrza; zagra w filmie z serii Piraci z Karaibów, gdzie historia zostanie opowiedziana z kobiecej perspektywy, a który sama aktorka określa jako kwintesencję girl power. Niezmordowana, występuje w trzech–czterech filmach rocznie i pozostaje tylko mieć nadzieję, że dzięki kokosom zarobionym u Disneya i Warnera będzie realizować jak najwięcej własnych projektów. Barbie: specjalna edycja dla dużych dziewczynek, Barbie-mścicielki, co nigdy nie wymawiają imienia Kena, gangsterki, piratki, z krzywo obciętymi włosami, bliznami i tatuażami, z ostrzem w obcasie i bardzo, bardzo niepokojącym uśmiechem.

Ptaki Nocy

 

Bibliografia

Neroni H., The Violent Woman: Femininity, Narrative, and Violence in Contemporary American Cinema, State University of New York Press, 2005.

Penley C., Crackers and Whackers. The White Trashing of Porn [w:] M. Wray, A. Newitz (red.), White Trash: Race and Class in America, Routledge, 1997.

Rogers M.F., Barbie jako ikona kultury, przeł. E. Klekot, Muza, 2003.

Surma-Gawłowska M., Komedia dellarte, Universitas, 2015.

Sznajderman M., Błazen. Maski i metafory, Iskry, 2017.

Komentuj