Jagoda Szelc: Proletariat planu
Nie chcę pisać, podobnie jak nie chcę robić filmu, o pandemii. Wydaje mi się, że aby zrozumieć historię, trzeba kroczyć za nią kilka kroków z tyłu. Czuję też piekielny przesyt z powodu wysypu kwarantannowych relacji. Nikt nie ma jeszcze ciekawych wniosków. Rozumiem potrzebę dokumentowania, jednak nie widzę nic poza nią. Będziemy ślizgać się po temacie epidemii, który zassie wszystkie inne, włącznie z tymi, które lockdown miał szanse otworzyć. Pandemia zostanie, mówiąc chamsko, „użyta”. Nie stać nas jeszcze na refleksję. Kto wie, może już nigdy nie będzie nas stać.Chciałabym napisać o scenografkach, charakteryzatorach, kostiumografkach, scripterach, techniczkach obsługi kamery i dźwięku, dyżurnych, kierowniczkach planu, budowniczych dekoracji, rekwizytorkach, technikach obsługi agregatów, kierowczyniach, klapserach, asystentach etc. Te osoby nie mają ubezpieczenia zdrowotnego, bo nie mają na nie szansy. Są w wiecznie męczącej podróży. Z daleka od domu, często – od małych dzieci. Z telefonami pełnymi zdjęć swoich ogródków działkowych, salonów z tanimi panelami, psów na kolanach kogoś bliskiego. Często oglądasz je z nimi w przerwach na planie, żeby sprawić im przyjemność, ale też dowiedzieć się czegoś o ich życiu. Widzisz ich wiszących na telefonach. Patrzysz, jak zamierają przed małymi ekranami w dumie i tęsknocie za swoim, którego dawno nie widzieli. Nierzadko giną w wypadkach samochodowych, bo zmęczeni wracali na dwa dni do domu, wykorzystując przerwę w zdjęciach.
Nie zarabiają dużo. Zdarza się, że traktowani są podle. Zawsze pracują w pośpiechu i muszą nadrabiać za nasze reżyserskie niekompetencje. „Słuchajcie, zostaniecie 30 minut dłużej? Spakujemy sprzęt szybciej”. Nasze złe planowanie biorą na swoje barki i w swoje zestresowane wnętrzności. Znoszą pokrzykiwania i ataki histerii. W ciszy, bo na planach panuje hierarchia. No i są zatrudniani, jeśli „ktoś ich lubi”. Więc muszą starać się być lubiani. Znoszą ponaglenia i niezadowolenie, bo „coś nie jest idealnie”. Rzadko mają oszczędności, bo jak mieliby oszczędzać? Praca raz jest, raz jej nie ma. Pieniądze często się przejada, bo czeka się na robotę. „Pamiętaj o mnie proszę następnym razem”.
Mają dobre kurtki, buty i spodnie z North Face’a, ale niech was to nie zmyli. To nie świadczy o wysokim statusie. To jest ich jedyna inwestycja w siebie, bo stoją godzinami w zimnie i wilgoci. Ich kolana i kręgosłupy wysiadają szybciej, niż powinny. Pomogą. Tu coś przeniosą, „bo reżyser prosił, żeby to było 40 metrów dalej”. „Szybko, bo spada ekspozycja światła”. „Film jest najważniejszy”. Widziałam ich często, jak po kryjomu rozpuszczają sobie ketonal w wodzie. Pamiętam, jak ostrzyciel Piotr przyznał się dopiero pod koniec zdjęć, że wypadł mu dysk.
Nie mają kamperów. Ogrzewacze nie są dla wszystkich. Na przerwach siedzą w ciężarówkach z oświetleniem, chyba że ktoś im da posiedzieć w jakiejś szatni. I często to ONI jako pierwsi są atakowani przez ludzi, którym przeszkadzają plany filmowe. Jedzą gówniane jedzenie, na wybór którego nie mają wpływu. Jeśli masz na przykład cukrzycę, to musisz sam zrobić sobie posiłek na plan. Kończysz 10-godzinną tyrę, a rano wstajesz o 4:30? Wpisz w YouTube’a: „Jak przyrządzić obiad w pokoju hotelowym, który dzielisz z kolegą”. Nie lubisz go, ale będziesz z nim dzielić sen i myć się w tej samej łazience. „Słuchaj, bardzo cię przepraszam i wiem, że miałeś/aś mieć pokój dla siebie, ale to tylko parę dni”. „Wiesz, to jest naprawdę mały budżet i my to tak po przyjacielsku robimy”. Nie chcesz być przyjacielem?
„Jeśli chodzi o przelew, to chyba podałeś mi zły numer konta”. „Przelewy będą w przyszłym tygodniu. Serio!” To są takie dwa zdania, które słyszą najczęściej.
Na planie Patryka Vegi (bardzo chrześcijanina) strzelano do szwenkiera prawdziwymi nabojami tak celnie, że trafiono go w nogę, wskutek czego ma on stwierdzoną niepełnosprawność. Swoich praw dochodzi w sądzie. Ostatnio Vega (bardzo katolik) postanowił poreżyserować w czasie pandemii. Podobnie jak Pan Niewolski, który też uznał, że jest ponad to.
Pojawili się więc technicy i techniczki. Nie znam powodów, dla których się na to zdecydowali. Nie umiem na nich pomstować i odmawiam oceniania ich. Byłby to klasizm w wersji push-up. Myślę raczej: co to za kraj(ek), w którym pozwala się na taki wyzysk? I czy przyjemnie się sra na ludzi, którzy nie mają ubezpieczenia zdrowotnego nawet na okres trzech miesięcy w czasie pandemii?
Z jednej strony wymuszamy na nich pracę, a z drugiej zawstydzamy ich za podjęte wybory, bo MY dokonaliśmy innych. Bo mamy komfort. Bo mamy tantiemy. Bo jesteśmy bardzo mocni. Ale nie każdy musi być. Można powiedzieć, że nie jest to zawód pierwszej potrzeby. Lecz płacenie rachunków i utrzymywanie rodzin jest ich pierwszą potrzebą. Romantyzowanie kwarantanny to przywilej nielicznych.
Podobno Fritz Lang, gdy kręcił Metropolis (1927), kupował statystów za 1 markę. Warunkiem było ogolenie głowy i stanie w zimnej kałuży po 10 godzin dziennie. Ktoś zauważył, że pochód w jego filmie wygląda jak upiorne proroctwo pogromu. Ale po co straszyć wyzyskiem, jeśli samemu się go współorganizuje?
Pomyślmy czasem o „NICH”. Tak naprawdę.
Z cyklu Porządki
Komentarze
Komentarze: 15
Komentuj
Robert
1 maja 2020 at 10:11
Brawo …wreszcie ktoś powedział prawdę…jeszcze raz brawo Jagoda.
Ro
1 maja 2020 at 11:20
„Romantyzowanie kwarantanny to przywilej nielicznych.” 10
Julia
1 maja 2020 at 12:17
To wstrząsająca prawda,nie pierwszy raz to słyszę.
Teatr to jednak komfort pracy i jest hierarchia,ale nie wymuszona po prostu każdy zna swoje miejsce.
To po prostu jest hamstwo .
Mariusz
1 maja 2020 at 12:29
Pani Jagodo bardzo dziękuję za,, święte słowa ” o których wiedzą władze PISF, wszyscy Producenci, Kierownicy Produkcji , jednak nie wielu coś sobie z tego robi, liczę na to że kiedyś się to zmieni i będziemy traktowani lepiej. PS. Mogę się założyć że kryzys Covid – 19 odbiej się na wynagrodzeniach.
Adam
1 maja 2020 at 13:12
Bardzo dziękuję, za ten tekst.
Michał
1 maja 2020 at 13:31
Pani Jagodo, swietny tekst! Nie wiem, czy nie jedyny na ten temat. Ciekawy jestem jaki ma zasięg?!
Ja udostępniam! Znam to z autopsji…
Pozdrawiam serdecznie.
Paweł Władysław
1 maja 2020 at 13:59
Poruszający tekst. Najgorszy dla mnie jest ten bezsilny gniew, kiedy zza świetlistych ekranów wyłania się prawdziwe, gorzkie życie, kiedy okazuje się, że na tej galerze, ja też jestem tylko wioślarzem, który z wdzięcznością patrzy na poganiacza niewolników, z wdzięcznością, bo jeszcze dzisiaj nie zdzielił go pejczem…
Maciej
1 maja 2020 at 14:10
Sorry ale proletariusze planów to statyści. I ci od noszenia lamp i charakteryzacji wyładowują na nich swoje kompleksy.
majaka
2 maja 2020 at 23:22
Takie poświęcenia jakby kręcili wielkie światowe produkcje. A współtworzą czeto głównie polskie gnioty, gdzie oglądając je zastanawiasz się skąd pomysłodawca pozyskali na to fundusze . i to jest przykre…
Andrzej
3 maja 2020 at 09:16
Smutna prawda.
Wojtek
4 maja 2020 at 11:20
Za każdym bezcennym, „muzealnym obrazem w złotych ramach” stoi brygada drwali, stolarzy, tkaczy, matek itd. Najbardziej drastycznym przykładem jest architektura sakralna gdzie strzeliste wieże katedr przysłaniają kalectwo, śmierć i upokorzenie kamieniarskich wyrobników.
Ewa
5 maja 2020 at 07:59
Przede wszystkim należy jak najszybciej założyć związek zawodowy dla tych zawodów. To podstawa egzystencji ludzi którzy tyrają na tych zasrańców (reżyserów,aktoreczki z przypadku itd…) Ktoś kto nie szanuje drugiego człowieka sam nim nie jest. Zapewnienie godnych warunków pracy to podstawa dobrego kina i TVP.
Dobre związki i dobry w nich prawnik i po kłopocie.Tak jest w krajach normalnych,gdzie jest praworządność i Prawo Pracy przestrzegane. Władze TV,teatru i pozostałe firmy które tworzą materiał powinny mieć nad sobą taki bat!
Jest Was dużo ,dlaczego nie potraficie się zorganizować? Nadal chcecie być tak traktowani?
Pomyślcie i zacznijcie działać, już,nie za rok,dwa czy 20 lat.To Wasz czas i musicie zadbać o emerytury, ubezpieczenie i rodziny.
Pozdrawiam
Michał
5 maja 2020 at 15:31
Wszytko fajnie, tylko z tymi małymi zarobkami troszkę podkoloryzowane…
Ania
5 maja 2020 at 21:55
Vega ma wg mnie wygrany proces o zniesławienie i obśmianie go. Wpłacił postrzelonemu operatorowi 100.000 zł chociaż to producent odpowiada prawnie za zabezpieczenie planu, Szelc nie tylko to ukryła, ale i obśmiała jego wiarę.
Bartek
10 maja 2020 at 01:24
śmiechu warte – mowa o artykule, nie o ludziach opisywanych, praktyka jest dla mnie najważniejsza a nie teoria, fajnie jak nic nie robiąc tylko siedząc w domu ma się chwilę na taką szlachetną refleksję, a później przychodzi plan jak najbardziej realny i takie teoretyczne bajki przestają mieć miejsce, bo najważniejsze jest TE ujęcie, a nie TEN człowiek