Usłysz moją historię. #MeToo i kino

Hollywood zaprzepaściło szansę, by na #MeToo odpowiedzieć konkretnie i natychmiast, przynajmniej w filmowych fabułach. Szybkie i spektakularne ekskomuniki artystów molestujących podwładnych (przykład Kevina Spaceya), solidarność gwiazd na rozdaniu Złotych Globów czy zawiązanie inicjatywy Time’s Up nie przełożyły się na rozliczenie ze skandalem w produkcjach filmowych adresowanych do szerokiej widowni.

Ruch #MeToo i przemoc seksualna są jednym z dominujących tematów społecznych i politycznych amerykańskiej rzeczywistości od 5 października 2017 roku, kiedy to doszło do ujawnienia afery Harveya Weinsteina w artykule Jodi Kantor i Megan Twohey w „The New York Times”, obnażającym skalę problemu molestowania w Hollywood. Myśląc zarazem życzeniowo i w kategoriach pewnej dziejowej sprawiedliwości, fabularna odpowiedź na #MeToo powinna przyjść z tak zwanego kina środka, obliczonego na ekonomiczny prestiż nagród filmowych, opartego na faktach i markującego artystyczny zamiar; słowem, z wszystkiego tego, co przed swym upadkiem symbolizował Weinstein, jeden z najbardziej wpływowych producentów w amerykańskiej branży filmowej.

Fabryka snów potrzebowała jednak dwóch lat, by na problem zinstytucjonalizowanego molestowania seksualnego odpowiedzieć filmem fabularnym – Gorący temat (2019) opowiada o wydarzeniach z 2016 roku, kiedy to dwie dziennikarki kanału informacyjnego Fox News, Gretchen Carlson i Megyn Kelly (później dołączyło do nich 10 innych kobiet), wytoczyły proces o molestowanie szefowi stacji, Rogerowi Ailesowi, doprowadzając do jego zwolnienia. Film Jaya Roacha dopiero rozpocznie w kinie narrację post-metoo, którą – odnosząc się do tego samego skandalu – zdołała wcześniej podjąć stacja HBO miniserialem Na cały głos (2019). W próbach wytłumaczenia amerykańskiej rzeczywistości ostatnich lat to telewizja ma zatem szybszy refleks.

#statusquo

Osadzony w latach 80. serial GLOW (2017‒, Netflix), opowiadający o emancypacji grupy początkujących aktorek poprzez telewizyjny program o damskim wrestlingu, świadomie rezonuje ze współczesnością. Gdy Ruth ucieka ze spotkania z producentem, który ją molestował, a w reakcji na odrzucenie pogrąża całą produkcję, słyszy od koleżanki z planu: „Jak możesz być aż tak głupia? Jesteś w hotelu z prezesem stacji, podrywa cię, a ty uciekasz? Miałaś sprawić, by pomyślał, że może go przelecisz. Tak działa ten biznes. Mężczyźni próbują cię wykorzystać, a ty musisz udawać, że ci się to podoba tak długo, jak to konieczne. Feminizm ma zasady, a życie kompromisy”. Tak pojmowany „kompromis” pozostawał boleśnie aktualny przez niemal dwie dekady. Przytłaczająca skala odzewu związanego z ruchem #MeToo doprowadziła Hollywood na skraj kryzysu tożsamości i zrodziła pytanie, czy możliwe będzie przepracowanie skandalu Weinsteina.

Okazało się bowiem, że podstawą show-biznesu jest zmowa milczenia i zatrważająca nierówność w dystrybucji władzy – kariery aktorek, asystentek i innych pracownic branży filmowej rozpoczynały się lub kończyły po złożeniu propozycji nie do odrzucenia.

Przełomem był lipiec 2016 roku, gdy upadek Ailesa obnażył kulisy zarządzania konserwatywną i agresywnie populistyczną stacją Fox News, która wykuwając opowieść o przywróceniu potęgi Ameryce, z niedorzecznego pomogła uczynić realne: w listopadzie tego samego roku prezydentem Stanów Zjednoczonych został Donald Trump, biznesmen i była gwiazda reality show, wobec którego zarzuty molestowania 20 kobiet oraz gwałtu rozbijają się o ścianę prezydenckiego immunitetu. Z absurdem tej prezydentury, która obnażyła tylko polaryzację pejzażu społeczno-politycznego w USA, próbuje sobie poradzić serial Sprawa idealna (2017‒, CBS), psychodeliczny dramat społeczny o chicagowskiej kancelarii liberalnych prawników, który ze zdumiewającą przytomnością komentuje bieżącą rzeczywistość. Dla około 60-letniej Diane elekcja Trumpa jest takim szokiem, że aby sobie z nim poradzić, zażywa środki halucynogenne. W otwarciu trzeciego sezonu wygłasza brawurowy monolog, którego adresatem jest właśnie prezydent USA: „Co się stało z mężczyznami? (…) Od kiedy przykładem skrzywdzonego mężczyzny są Trump czy Kavanaugh, obwiniający wszystkich, tylko nie siebie? Jak cię nienawidzę. Nie wierzę w piekło, ale czasem chciałabym, by tacy jak ty tam kończyli. Powtarzam sobie, że obrzydliwe bogactwo nie daje wam szczęścia”.

Symptomatyczne jest, że Na cały głos środek ciężkości opowiadania przenosi nie tyle na historie kobiet, które były molestowane przez Ailesa, ile na mężczyznę i jego upojenie korporacyjną władzą absolutną. Trafia tym samym w samo sedno przesunięcia kulturowego, uruchomionego przez przytłaczającą skalę odzewu na skandal Weinsteina, liczoną w milionach wyznań kobiet, które doświadczyły molestowania i innych form przemocy seksualnej. W zbiorze esejów zatytułowanym Mężczyźni objaśniają mi świat Rebecca Solnit pisze, że „przemoc zaczyna się od przyjęcia założenia, które brzmi: mam prawo cię kontrolować” (2017, s. 33). Na cały głos opowiada o dojściu Ailesa do miejsca, w którym wierzy, że wszystko mu wolno, i o jego upadku na sam dół po tym, jak proces o molestowanie decyduje się wytoczyć mu Gretchen Carlson. Nierówność władzy i pozycji oraz symboliczny brak głosu leżą u fundamentów kultury przyzwolenia na molestowanie seksualne, która ulega teraz rozmontowaniu. Serial HBO kończy się na rok przed publikacją artykułu w „The New York Times”, ukazując naruszenie tego status quo.

#soapcommercial

W objaśnianiu rzeczywistości to telewizja potrafi się zdobyć na głębszą refleksję społeczną. Amerykańskie kino, sytuujące się między przystępnością a prestiżem nagród filmowych, uczestniczyło do tej pory w sprowokowanej przez #MeToo debacie w sposób raczej niezamierzony i jakby mimo woli.

Wyprodukowane jeszcze przed ujawnieniem skandalu Weinsteina Trzy billboardy za Ebbing, Missouri (2017, M. McDonagh), opowieść o matce wyrażającej swoją wściekłość na bezczynność policji wobec gwałtu i morderstwa popełnionych na jej nastoletniej córce, zostało wyróżnione kilkoma Oscarami już w 2018 roku, w atmosferze powszechnego szoku, że Weinstein dopuszczał się molestowania przez blisko 20 lat. Tuż przed rozdaniem nagród Akademii aktywiści umieścili przed wejściem do Kodak Theatre parafrazujący filmowy billboard slogan: „Wszyscy wiedzieliśmy i wciąż nikogo nie aresztowano”. Obecnie oskarżony o gwałt i molestowanie seksualne Weinstein oczekuje na rozprawę sądową odroczoną do stycznia 2020 roku – przesunięto termin rozpoczęcia procesu, gdyż wysunięto kolejne oskarżenia wobec producenta.

Wysokobudżetowe kino popularne natomiast, adresowane do masowego, egalitarnego odbiorcy, potrafi zaoferować jedynie eskapistyczny empowerment w Kapitan Marvel (2019, A. Boden, R. Fleck), angażując do głównej roli Brie Larson, która otwarcie uczestniczyła w dyskusji na temat molestowania. Dzieło to – dopiero pierwszy film Marvela z główną bohaterką kobiecą, tyleż poprawny, co spóźniony i jednowymiarowy wobec innych „silnych postaci kobiecych” obecnych w kinie blockbusterowym ostatnich lat (począwszy od adresowanej do nastoletniej widowni ekranizacji Igrzysk śmierci [2012–2015] z Katniss Everdeen, przez dalece bardziej zniuansowaną Czarną Panterę [2018, R. Coogler], najnowszą trylogię Gwiezdnych wojen [2015–2019], które wstęp do zakonu Jedi przyznały dziewczynie, a skończywszy na Wonder Woman [2017, P. Jenkins]) – można czytać jako daleki komentarz wobec ujawnionej przez #MeToo nierówności dystrybucji władzy. Można je również interpretować jako doskonałe rozpoznanie koniunktury na narracje feministyczne. Marvel próbuje „druzgocące poczucie uprzedmiotowienia wykorzystać do sprzedaży mydła jak w reklamie Dove” (Joho 2019).

Także w zakresie konstruowania ciekawych postaci kobiecych oraz nowej wrażliwości społecznej współczesna telewizja szybciej dostroiła się do przesunięcia wywołanego przez #MeToo i podjęła próbę opowiedzenia o przemocy seksualnej z różnych perspektyw. Jessica Jones (2015–2019, Netflix), też ze studia Marvela, mierzy się z tematem dochodzenia do siebie po traumie wielokrotnego wykorzystywania seksualnego i zadaje pytanie, czy z byciem ofiarą przemocy wiąże się jakaś odpowiedzialność. Wspomniana Sprawa idealna porusza temat świadomej zgody udzielanej na seks, drugi i trzeci sezon skierowanych do nastolatków 13 powodów (2017‒, Netflix) demaskuje kulturę gwałtu, a przywołana wcześniej scena konfrontacji z producentem w GLOW oddaje, jak odzierające z godności, nadziei zawodowych i poczucia własnej wartości może być doświadczenie molestowania.

#feminismsells

Sprzedaż eskapistycznego empowermentu jest jedną z nieuchronnych konsekwencji wprzęgnięcia narracji feministycznych w tryby kultury popularnej.

Opowieść podręcznej (2017–, Hulu), serial, który inspiruje się wydaną w 1986 roku powieścią Margaret Atwood pod tym samym tytułem, problematyzuje tę kwestię jeszcze bardziej: do jakiego stopnia można zmonetyzować zmiany uruchomione przez #MeToo? Czy w głównym nurcie społeczna interwencja musi łączyć się z utowarowieniem traumy? Pierwszy sezon niemal intuicyjnie uchwycił pewien moment: debiutował w tym samym czasie co inny reprezentatywny dla współczesnego feminizmu serial, Wielkie kłamstewka (2017‒, HBO), na pół roku przed ujawnieniem afery Weinsteina i w kilka miesięcy po elekcji Donalda Trumpa, doskonale wpisując się w kulturowy Zeitgeist. Świat przedstawiony serialu, radykalnie patriarchalny Gilead, w którego polityczny system wpisany jest gwałt i całkowite ubezwłasnowolnienie kobiet, na zasadzie hiperboli komentuje amerykański polityczny klimat.

Dystopijna fabuła, ekstrakt z przetworzonych historycznych tragedii i indywidualnych traum, jednocześnie zapewnia ujście dla słusznego feministycznego gniewu oraz rozmywa granice między prawdziwym a wyobrażonym. Charakterystyczny kostium podręcznej ‒ długa, czerwona peleryna i biały czepek ‒ stał się symbolem politycznego sprzeciwu. Kobiety przebrane za podręczne pojawiają się na protestach i manifestacjach, między innymi w 2018 roku przed amerykańskim Senatem, w czasie gdy odbywało się przesłuchanie Bretta Kavanaugh, kandydata na sędziego Sądu Najwyższego, i dr Christine Ford, oskarżającej go o próbę gwałtu. Bunt wyrażony w cytowanej łacińskiej sentencji „Nolite te bastardes carborundorum” („Nie daj się pognębić sukinsynom”) można jednak sprzedać równie łatwo, jak wszystko inne: serial ma oficjalny merchandising, komercjalizując w postaci koszulek poczucie kobiecej krzywdy (plus podatek VAT).

Opowieść… zatraca swój subwersywny charakter, gdy w kolejnych sezonach ujęta w fabularną umowność seksualna opresja przestaje być metaforą społeczną, a staje się już tylko pornografią cierpienia. Twórcy serialu przemoc wobec pognębionych bohaterek stopniowo zamieniają w perwersyjny festiwal atrakcji, którego kulminacją jest scena brutalnego gwałtu na będącej w zaawansowanej ciąży June. Fetyszyzacja doświadczenia traumy jest szczególnie problematyczna, gdy staje się próbą uczestnictwa w dominujących narracjach społecznych. Okazuje się, że gwałt można zmonetyzować równie łatwo, co buntowniczy slogan na koszulce.

#MeToo

Wydarzenia ostatnich lat nie zainicjowały narracji o przemocy seksualnej w kulturze popularnej, od 2017 roku zmienił się jednak bezpowrotnie ich status: na nowo określona została rola feminizmu w kulturze, a fabuły o przemocy wobec kobiet silnie rezonują z rzeczywistością społeczną. #MeToo zmusiło kulturę popularną, by opowiedziała o systemowo ukrytej mizoginii czy rozdźwięku między tym, co publiczne, a tym, co dzieje się w zaciszu gabinetu lub hotelowej łazienki.

Pierwszy sezon Wielkich kłamstewek, niemal intuicyjnie wychodzący narracjom #MeToo naprzeciw, dekonstruuje stereotypowe przekonania o przemocy domowej i seksualnej. Nie chroni przed nimi przywilej społeczny – za drzwiami apartamentu małżeństwa wyglądającego jak z okładki luksusowego magazynu regularnie rozgrywa się horror. Perry, produkt toksycznej męskości, niepotrafiący radzić sobie z własnymi lękami, wyżywa się na Celeste. Jak nikt mógł o tym nie wiedzieć? Pytanie można przenieść na rzeczywistość pozaserialową – jak nikt mógł nie wiedzieć, że Weinstein, demokrata i liberał, otwarcie kibicujący kobietom w ich karierach i w dodatku, o ironio, odpowiedzialny za dystrybucję Pola walki (2015, K Dick), filmu dokumentalnego o gwałtach na amerykańskich uczelniach i próbach uciszania ofiar, przez 20 lat molestował aktorki i podwładne?

Powodem, dla którego #MeToo miało taką siłę rażenia, był fakt, że ruch pozwolił otwarcie opowiedzieć o doświadczeniu przemocy seksualnej, przywrócił ofiarom głos.

Drugi sezon Kłamstewek… już świadomie ukazuje proces wyciągania przemocy na światło dzienne. W scenie rozprawy sądowej Celeste odtwarza nagranie wideo z maltretującym ją mężem, zmuszając do konfrontacji z prawdą matkę Perry’ego, która za wszelką cenę próbuje wyprzeć taki obraz syna. Celeste i Jane – w przeszłości zgwałcona przez Perry’ego i do dziś zmagająca się z traumą – w czasie procesu zdobywają środki do nazwania swych doświadczeń, a publiczne odtworzenie nagrania pozwala ostatecznie określić, kto był oprawcą. W tym sensie narracja #MeToo jest immanentnie związana z feminizmem, „który był i pozostaje walką o nazywanie i definiowanie, o mówienie i bycie słyszalną” (Solnit 2017, s. 136).

Feministyczna w najpełniejszym tego słowa znaczeniu jest zatem psychodeliczna i szalona kreskówka dla dorosłych Tuca i Bertie (2019, Netflix): życie dwóch przyjaciółek (gadających ptaków) zabawnie przejaskrawia życie współczesnych trzydziestolatek i ich problemów w związkach i w pracy. Jednak zachowuje powagę, gdy dotyka uruchomionego przez #MeToo procesu opowiadania o doświadczaniu przemocy seksualnej. Nieśmiała i wycofana Bertie nie dopuszcza do siebie myśli, że była i jest ofiarą molestowania, dopóki nie jest jego świadkiem. Dopiero nazwanie tego, co widzi, pozwala jej wrócić do zatartego wspomnienia o gwałcie i opowiedzieć swoją historię na głos. Od Tuki otrzymuje słowa wsparcia: „Już dobrze. Mówiąc to, wykazałaś się odwagą”.

Sednem #MeToo nie jest opowieść o nierówności władzy, ale przede wszystkim sam akt opowiadania jako forma sprzeciwu wobec status quo. Jak pisze Solnit, „możność opowiedzenia własnej historii za pomocą słów lub obrazów już jest zwycięstwem i już jest buntem” (2017, s. 82). Społeczne przesunięcie wywołane przez #MeToo wzmocniło i zwielokrotniło głosy ofiar przemocy seksualnej, dało wiarę ich świadectwom i zbudowało poczucie solidarności. Opowieść podręcznej jest tak nośną metaforą społeczną nie tylko dlatego, że hiperbolizuje systemową i polityczną mizoginię. Serial pokazuje, że wobec opresji sam proces opowiadania potrafi przywrócić poczucie upodmiotowienia. W pierwszym sezonie June mówi: „Jeśli opowiadam swoją historię, nawet w mojej głowie, muszę ją opowiadać komuś. Zawsze jest ktoś inny”. Później bohaterka otrzymuje paczkę ze spisanymi wbrew zakazom pisania i czytania setkami wyznań innych podręcznych. To te świadectwa w kolejnych sezonach, już świadomie korespondujących z #MeToo, uruchomią lawinę i pomogą obalić totalitarny system – jak w świecie rzeczywistym, w którym pojedyczne opowieści ofiar molestowania, seksualnej napaści lub gwałtu, liczone w milionach, złożyły się na jeden potężny głos sprzeciwu wobec rzeczywistości urządzonej przez Ailesa, Trumpa czy Weinsteina.

Zabranie głosu jest zarówno aktem buntu, jak i solidarności, więc #MeToo próbuje stworzyć kulturę wyznania. Powstają osobiste narracje ofiar seksualnej opresji.

Tym właśnie jest Opowieść (2018, J. Fox), zapis doświadczeń reżyserki. Film, wyprodukowany jeszcze przed skandalem Weinsteina, rozpoczyna się od deklaracji: „Historia, którą usłyszycie, jest prawdziwa. Tak przynajmniej mi się wydaje”. Opowieść stanowi bowiem zapis pracy pamięci, podczas której 40-letnia Jennifer wraca do wspomnień dzieciństwa, gdy wielokrotnie została wykorzystana seksualnie. Wyznaniem jest także wyprodukowana przez Netflixa Nanette (2018), zapis wystąpienia australijskiej gwiazdy stand-upu, Hannah Gadsby. Jej monolog bardziej przypomina monodram, bo salwy śmiechu przeplatane są momentami grobowej ciszy. Gadsby, rozmontowując narracje o przemocy seksualnej, poddaje dekonstrukcji zarazem sam gatunek komedii: „Wiecie, kto był łatwą puentą? Monica Lewinsky. Może gdyby komicy robili swoją pracę właściwie i śmiali się z mężczyzn nadużywających władzy, to mielibyśmy w Białym Domu doświadczoną kobietę w średnim wieku zamiast faceta, który przyznaje się publicznie do molestowania wrażliwych młodych kobiet, bo po prostu mógł”.

Ten sam zarzut można także wysunąć w kierunku kina: Gorący temat będzie dopiero pierwszym filmem, który otwarcie podejmie próbę rozliczenia z narracjami dotyczącymi przemocy seksualnej. Ale jeśli tylko nie będzie ostatnim, #MeToo ma szansę nie być jedynie feministycznym karnawałem, ale zmienić stary porządek na zawsze.

Bibliografia
Bernstein A., The Future Isn’t Female Enough: The Problematic Feminism of The Handmaid’s Tale, „The Guardian”, 8.05.2018, dostęp online: www.theguardian.com.
Joho J., Captain Marvel’s Shallow Take On Feminism Doesn’t Land, Mashable, 9.03.2019, dostęp online: mashable.com.
Kantor J., Twohey M., Harvey Weinstein Paid Off Sexual Harassment Accusers for Decades, „The New York Times”, 5.10.2017, dostęp online: www.nytimes.com.
Solnit R., Mężczyźni objaśniają mi świat, przeł. A. Dzierzgowska, Karakter, 2017.
Tolentino J., One Year of #MeToo: What Women’s Speech Is Still Not Allowed to Do, „The New Yorker”, 10.10.2018, dostęp online: www.newyorker.com.

Komentuj