Następny do tronu

„Zawsze będę po twojej stronie” – miał zapewniać prezydenta Parka szef południowokoreańskich służb specjalnych Kim Jae‑gyu. Jednak w październikową noc 1979 roku to on zmie­nił historię Korei, wymierzając śmiertelny cios rządzącemu niepodzielnie od prawie dwóch dekad dyktatorowi. Do dziś wydarzenia te budzą liczne kontrowersje. Jedni widzą w Kim Jae‑gyu bohatera, który przerwał krwawe i autorytarne rządy, inni – zdrajcę. Z demonami przeszłości mierzy się w swoim najnowszym filmie Woo Min‑ho.

Następny do tronu rozpoczyna się od wystrzału, po czym cofają się do jego genezy. Podczas 40‑dniowego odliczania obserwujemy narastające napięcie na najwyższym szczeblu władz Korei Południowej. W brutalnej walce stają naprzeciw siebie Kim (Lee Byung‑hun) oraz szef ochrony prezydenta Parka (Lee Hee‑joon, aktor o emploi pięknego amanta, przy­tył do tej roli aż 25 kilogramów). W filmie imiona bohaterów zostały nieznacznie zmienione – jest to powszechne w kraju słynącym z ostrych kar za zniesławienie.

Stawką w walce między oboma bohaterami są nie tylko wpływy, ale i życie obywateli. Gdy Kim oponuje za łagodnymi rozwiązaniami, szef ochrony problem z opozycją i protestami chce rozwiązywać „czołgami”. W myśl zasady „władza abso­lutna korumpuje absolutnie” jednemu nieczystemu zagraniu towarzyszy drugie, zaś obaj mężczyźni zrobią wszystko, by wkraść się w łaski głowy państwa, zapominając o starym azjatyckim przysłowiu, że słońce potrafi spalić. Z kolei Park makiawelicznie rozgrywa tę sytuację, podpuszczając rywalizu­jących współpracowników. Przeżywszy kilka wcześniejszych zamachów na swoje życie (w wyniku jednego zginęła jego żona), stał się wypalony i jeszcze bardziej bezwzględny. Grający go Lee Sung‑min precyzyjnie naśladuje ruchy i maniery gene­rała, prezentując wiarygodne studium despotii. Wypełnione honoryfikatywnymi tytułami rozmowy z wodzem przypomi­nają znane z sageuk, koreańskiego kina historycznego, sztywne i poddańcze relacje panujące na konfucjańskim dworze.

Oryginalny tytuł filmu (Dyrektorzy z Namsan) zawiera odniesienie do służb, które prze­prowadziły zamach. Ich biuro znajdowało się u podnóży położonej w Seulu góry Namsan.

Szczyt pojawia się w hym­nie kraju, a w popularnych wierzeniach przypisuje mu się ochronną rolę. I choć reżyser w ten sposób podpowiada swoją interpretację wydarzeń, Następny do tronu nie jest dziełem jednowymiarowym. Nie sposób ocenić, czy Kim kieruje się bardziej ideałami demokratycznymi czy osobistą frustracją. Estetyka filmu utrzymana w klimacie kina noir tylko pod­kreśla ambiwalentność intencji protagonisty. Poruszamy się w półcieniach, piwnicach, zadymionych pomieszczeniach, najczęściej po zmroku, a duszna atmosfera przypomina, że każda rekonstrukcja wydarzeń historycznych obciążona jest subiektywizmem. Jednakże wszystkie najważniejsze wątki historyczne znalazły się w utworze. Kim Chung‑sik, autor reportażu historycznego, na podstawie którego powstał film, spędził setki godzin, badając prasę i wypowiedzi świadków wydarzeń. Według jego własnych słów „film w 80% skła­da się z faktów i w 20% z adaptacji filmowej”. Zwłaszcza wydarzenia, które w rzeczywistości trwały dłużej, zostały skrócone do 40 dni, by przedstawić widzowi szerszy kon­tekst tragedii późnego okresu rządów Parka i skondensować filmową dramaturgię.

Twórczość Woo łączy w sobie najlepsze cechy południowo­koreańskiego kina: przystępność przy zachowaniu bogactwa lokalnych kontekstów, intensywność emocjonalną i narracyjną złożoność.

Ponadto reżyser wypełnia swoje filmy klasyczny­mi dla kina Korei bohaterami – to targani wątpliwościami kapłani (Zniszczony mężczyzna [2010]), północnokoreańscy agenci (Szpieg [2012]), brutalni bogacze (Wewnętrzny krąg [2015]), zachłanni gangsterzy (Baron narkotykowy [2018]) czy bezwzględni politycy. Wszystkie dotychczasowe filmy Woo odnosiły komercyjne sukcesy (najnowszy w kinach obejrzało prawie pięć milionów widzów) między innymi dzięki zgrab­nemu łączeniu rozrywki ze społecznie rezonującą puentą. Następny do tronu wszedł na ekrany w okresie kolejnego głośnego procesu Chun Doo‑hwana, następcy Parka. 89‑letni generał nie odpowiedział do tej pory za zbrodnie z czasów swojej dyktatury w latach 80. Film w tej kwestii jest jedno­znaczny. Generał Chun znał jedynie język siły. Dla wielu Koreańczyków paralela ta mogła budzić najwięcej kontro­wersji, zwłaszcza że część społeczeństwa wciąż darzy byłego prezydenta sentymentem. Debata nad polityczną historią Korei Południowej nie jest zamknięta, a obraz Woo stanowi jeden z głosów próbujących rekonstruować historię. Zdając sobie sprawę z tego, jak delikatny to temat, Woo przygotowywał się do realizacji filmu 20 lat. Warto było poczekać.

Następny do tronu

Namsanui bujangdeul

Korea Południowa 2020, 104’

reż. Woo Min‑ho, scen. Woo Min ‑ho, Lee Ji ‑min, zdj. Kim Ju ‑in, muz. Sian Bolland, prod. Kyle David Crosby, wyst. Lee Byung‑hun, Kwak Do‑won, Lee Sung‑min, Lee Hee ‑joon

Artykuły tego samego autora

Komentuj