Club Zero

Tego filmu lepiej nie oglądać na pusty żołądek. Serwowane przez Jessicę Hausner dania pobudzają wyobraźnię oraz kubki smakowe, kusząc żywymi kolorami i fakturą. Nie myślcie jednak o "Club Zero" jako filmowym food porno. To raczej wywołująca głęboki dyskomfort satyra społeczna. Reżyserka nie oszczędza ani widzów, ani bohaterów: uczucie głodu uzupełnia obrzydzeniem, a młodzieńczy entuzjazm – okrutną manipulacją.

Wszystko zaczyna się w szkolnym kręgu zwierzeń. Nowo zatrudniona nauczycielka pyta uczniów, dlaczego zdecydowali się uczęszczać na jej zajęcia ze świadomego żywienia. Z troski o planetę, chęci zrzucenia paru kilo czy potrzeby zdobycia dodatkowych punktów do stypendium – każdy ma swoje powody, a według pani Novak (Mia Wasikowska) wszystkie są dobre, by zacząć odżywiać się „świadomie”. Lecz co to właściwie znaczy? I czy w czasach kryzysu klimatycznego oraz powszechnego marnotrawstwa żywności jest to w ogóle możliwe? Pani Novak twierdzi, że tak. Wystarczy tylko trochę chęci, codziennej medytacji i wiary w swoje możliwości.

Portretowana przez Wasikowską bohaterka to (pseudo)ekspertka na miarę naszych czasów – w internecie sprzedaje firmowaną swoim nazwiskiem cud-herbatkę, a w prywatnej szkole indoktrynuje młodych w zakresie odpowiedzialnego (nie)jedzenia. Każe nastolatkom śpiewać do posiłku mantry, natomiast codzienną konsumpcję traktować jako rodzaj spirytualnego rytuału. Każdy kęs, którym delektują się bohaterowie, wkrótce okaże się jednak synonimem ludzkich słabości. Powolne przeżuwanie warzyw ustąpi miejsca martwemu wpatrywaniu się w pełen talerz, zaś „świadome odżywianie” przybierze postać teatru absurdu – manewrujących bez celu widelców i głośnego burczenia brzuchów.

Hausner, nie bawiąc się w wyrafinowane metafory, tworzy portret pokolenia Z – zaangażowanego, świadomego ekologicznie, niegodzącego się na systemową bierność.

Do altruistycznych idei podchodzi jednak ze sporą dawką pesymizmu. Z czczonych przez „zetki” wartości konstruuje propagandową broń, którą bez skrupułów wymierza we własnych bohaterów. Zmagania z kulturą konsumpcji przyrównuje do walki z wiatrakami, a postmilenialsów odziera z wiarygodności i ludzkich przymiotów. Reprezentują sobą krzykliwe hasła kultury „woke” oraz naiwną wiarę w lepsze jutro. Nastolatkowie pod przykrywką troski o ciało i sferę psychiczną nieświadomie sabotują własne zdrowie. A bez samoakceptacji i self-love nie można przecież zmienić świata, prawda? – rzuca kolejnymi pytaniami reżyserka.

Mimo nierównego tempa Club Zero nieustannie prowokuje do myślenia. Sceny przymusowego zwracania pokarmu czy wyniszczających głodówek Hausner nieraz okrasza czarnym humorem. Śmiech prędko jednak urywa się na widok bladych, wychudzonych twarzy bohaterów czy drastycznych obrazów zaburzeń odżywiania, przed którymi twórczyni ostrzega nas zresztą na początku seansu, w wyświetlonym przed napisami trigger warning. W pastelowym entourage’u i atmosferze groteski reżyserka zwraca uwagę na nierealistyczne kanony piękna, społeczną presję bycia wyjątkowym, jak i międzypokoleniowe bariery.

Ostrze krytyki wymierza głównie w rodziców – tych nieobecnych, niewystarczająco czujnych lub zbyt surowych. Zachęca też do dialogu, jednocześnie podkreślając, że w niektórych przypadkach na szczerą rozmowę może być już za późno.

W filmografii Hausner scenografia i kolor zawsze stanowiły coś więcej niż przyjemne dla oka dekoracje. Dbałością o symetrię i spójną paletę barw autorka uwypukla sytuacyjne absurdy oraz fabularną umowność historii. Perfekcyjnie skrojone kostiumy pani Novak czy minimalistycznie skomponowane, fioletowo-cytrynowe mundurki uczniów eksponują emocjonalny chłód bohaterów oraz ich niemożność porozumienia się ze światem. Hausner nie upiększa bulimicznych doświadczeń ani nie lekceważy sygnalizowanych problemów. Ociekający ironią Club Zero może jednak budzić etyczne wątpliwości. Niektórym wyda się społecznie szkodliwy, a innym społecznie wrażliwy. Jedno jest pewne – zadając widzom niewygodne pytania, Hausner zaprasza ich do żarliwej dyskusji, tym samym nie dając się zaszufladkować ani jednoznacznie zdiagnozować.

 

 

Club Zero

Austria, Wielka Brytania, Niemcy, Francja 2023, 110’

reż. Jessica Hausner, scen. Jessica Hausner, Géraldine Bajard, zdj. Martin Gschlacht, muz. Markus Binder, prod. coop99, Coproduction Office, Paloma Productions, BBC Filmst, wyst. Mia Wasikowska, Sidse Babett Knudsen, Sam Hoare, Camilla Rutherford, Amanda Lawrence

Artykuły tego samego autora

Komentuj