Pianoforte

Czyż nie dobija się koni? – pytał retorycznie w tytule swojej powieści Horace McCoy, nadając historii o maratonie tańca wymiar egzystencjalny. Pełnometrażowy dokument Jakuba Piątka również można oglądać jako metaforę drogi artystów, którzy nieustannie dążąc do doskonałości, wciąż przełykają gorzki smak porażki. "Pianoforte" jest jednak czymś więcej niż tylko alegorią. To przede wszystkim znakomita realizacja backstage’owych obserwacji z XVIII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina, którą śledzi się z emocjami godnymi najbardziej pasjonujących zawodów sportowych.

Konkurs Chopinowski to jeden z najstarszych i najbardziej cenionych konkursów dla młodych instrumentalistów. Dla ambitnych pianistów stanowi obietnicę wspaniałej kariery, olśniewających koncertów oraz prestiżowych kontraktów płytowych. Monograficzny charakter (w trzech etapach wykonywane są utwory jednego kompozytora!) miał w założeniu wyznaczyć nowy kanon wykonawstwa muzyki polskiego geniusza, oczyszczony z późnoromantycznych i sentymentalnych naleciałości. Jednak to, co najbardziej przyciąga co pięć lat do Warszawy kosmopolityczny tłum artystów, to wizja wstąpienia na muzyczny olimp, tuż obok słynnych laureatów: Maurizio Polliniego, Marthy Argerich czy Krystiana Zimermana.

W pierwszym etapie rywalizacji jesienią 2021 roku wystąpiło 87 pianistów i pianistek. Reżyser Pianoforte musiał dobrać bohaterów, kierując się intuicją dokumentalisty, nie zaś przepowiedniami bukmacherów co do przyszłych finalistów (spoiler alert: żaden z „jego” protagonistów nie wygrał Grand Prix).

Wybrał mądrze: szóstkę artystów o różnym temperamencie i nastawieniu. Jest więc Alexander Gadjiev i Leonora Armellini, barwna para reprezentantów Włoch, którzy imprezowo rozładowują swoje emocje po przesłuchaniach. Są Hyuk Lee z Korei oraz Hao Rao z Chin, którzy z trzeźwym racjonalizmem pokonują kolejne etapy. Jest wreszcie para bohaterów zupełnie przeciwstawnych. Z jednej strony rosyjsko-armeńska pianistka Jewa Gieworgian, w pełnym napięciu dotykająca klawiatury steinwaya i napędzana surową ambicją swojej nauczycielki. Z drugiej zaś Polak, Marcin Wieczorek, o iście chopinowskiej burzy włosów, który zdaje się mieć większy niż reszta stawki dystans do tej rywalizacji. Ćwiczy pilnie, ale żartuje, że poza biegłością w mazurkach i etiudach kluczowe dla jury może być podobieństwo do Chopina (vide wcześniejsi laureaci: Zimerman i Blechacz). Swoich konkurentów nazywa „wymiataczami” i wie, że cena wyścigu może być dla niego zbyt duża.

Zwłaszcza perspektywa młodego pianisty z Polski wnosi do filmu Piątka odświeżające spojrzenie oraz kilka niezwykle fotogenicznych pobocznych ujęć: kiedy młody mężczyzna gra na konsoli do gier, aby oderwać dłonie od klawiszy fortepianu, albo drażni kota, przerywając jego figle na instrumencie drapieżnym fortissimo. Kamera Filipa Drożdża jest dyskretna, a jednak wyłapuje wiele szczegółów. Pianoforte obfituje bowiem w zakulisowe obrazki: ćwiczeń na siłowni, wyrównywania oddechu tuż przed występem i mnóstwa drobnych rytuałów, które mają zmaksymalizować efekt występu.

Skojarzenia ze sportem są oczywiste – nie tylko dlatego, że niektórzy przed występem ćwiczą na siłowni. Artyści złapani w momencie najwyższego stresu i napięcia zdają się zdradzać niezwykle autentyczne strony swojej osobowości.

Ten moment konfrontacji z emocjami w zenicie odziera muzykę klasyczną z jej tradycyjnej, może zbyt sztywnej otoczki. Twórcy starali się pokazać konkurs nie tyle z perspektywy jego stuletniej tradycji, ile z siłą jego młodych uczestników – temu służy dynamiczny montaż i rockowa muzyka w interludiach między poszczególnymi etapami przesłuchań. Pianoforte można zestawić z dokumentalną miniserią Break Point (Netflix, 2023), uchylającą rąbka tajemnicy na temat życia profesjonalnych tenisistów z pierwszych stron gazet. Zarówno w dokumencie o białym sporcie, jak i w Pianoforte odbiorca może przez chwilę doświadczyć sinusoidy emocji: od koncertowych uniesień po załamania i porażki. Zarówno do turnieju tenisowego, jak i do konkursu dla wirtuozów przystępują dziesiątki, a wygrywa tylko jeden. Cała reszta musi przełknąć porażkę.

Na stronie organizatorów wydarzenia można przeczytać: „Konkurs Chopinowski utwierdza nas o ponadczasowości muzyki genialnego polskiego kompozytora, jest od samego początku czymś daleko więcej niż jedynie turniejem muzycznym na najwyższym poziomie”. Film Jakuba Piątka w żaden sposób nie podważa dziedzictwa zmagań najwspanialszych pianistów, a jednak z zakulisową szczerością pokazuje absurdalność tego osobliwego wyścigu. Jak powiedział kiedyś węgierski kompozytor Béla Bartók: „Konkursy są dla koni, nie dla artystów”.

 

Pianoforte

Polska 2023, 89’

reż. i scen. Jakub Piątek, zdj. Filip Drożdż, prod. Telemark, wyst. Alexander Gadjiev, Leonora Armellini, Hyuk Lee, Hao Rao, Jewa Gieworgian, Marcin Wieczorek

 

Pianoforte można zobaczyć podczas 20. edycji festiwalu Millennium Docs Against Gravity

fot. Darek Golik

Komentuj