Życie po życiu. „A Ghost Story”
Obraz Davida Lowery’ego pojawił się znikąd, nagle i niespodziewanie niczym duch. Trzymany w tajemnicy właściwie do momentu ukończenia, objawił się na tegorocznym festiwalu Sundance po to, by swoją obecnością nie dawać spokoju, zaprzątać głowy widzów.Reżyser w niezwykle estetyczny sposób, za pomocą długich, niespiesznych ujęć, opowiada historię młodego małżeństwa C (Casey Affleck), twórcy muzycznego, oraz jego żony M (Rooney Mara), wiodących spokojne życie w domu na przedmieściach. Mężczyzna nieoczekiwanie ginie w wypadku samochodowym i po śmierci przyjmuje postać ducha. Od tej pory będzie obserwował dalsze życie swojej żony, jej żałobę, powolne godzenie się z utratą i wreszcie kolejnych mieszkańców opuszczonego przez nią domu, który w końcu zostaje zrównany z ziemią. Lowery tworzy poruszającą opowieść o rozstaniach, stracie, przemijaniu, destrukcyjnym upływie czasu oraz nieskutecznych próbach zatrzymania przy sobie tych, którzy odchodzą, za pomocą pamięci, melancholii, nostalgii i tęsknoty.
A Ghost Story to nie jedyny film o zaświatach, jaki mogliśmy oglądać w ostatnim czasie, wystarczy wspomnieć o Frantzu (2016, F. Ozon) lub o nagrodzonym za najlepszą reżyserię w Cannes Personal Shopper (2016). W tym ostatnim Olivier Assayas wprowadza nas w świat mody i celebrytów, pokazując tym samym, że każda tożsamość nosi na sobie ślady innych, jest widmowa, przymierzana przez nas, podobnie jak używane ubranie, należące wcześniej do kogoś innego. Francuscy reżyserzy przyglądają się wpisanej w ludzką egzystencję, niezbywalnej melancholii; według nich żyjemy zawsze w kontakcie z widmami, fragmentami naszej przeszłości, której nie sposób się pozbyć lub wymazać.
Tymczasem Lowery odwraca tradycyjny sposób przedstawiania procesu żałoby, by pokazać nam wydarzenia widziane z perspektywy samego ducha. Obserwujemy przede wszystkim jego samotność i tęsknotę za życiem, trudności w godzeniu się z utratą bliskich oraz własnym nieuchronnym zniknięciem. Razem z nim oglądamy między innymi jedną z najbardziej poruszających scen opłakiwania bliskich w historii kina, nakręconą w jednym, blisko dziewięciominutowym ujęciu.
Po powrocie z pogrzebu zrezygnowana partnerka zmarłego mężczyzny siada na podłodze i zaczyna jeść ciasto aż do momentu, gdy czuje mdłości i wbiega do łazienki, aby je zwrócić. Każda śmierć jest ekonomiczną stratą, wytwarza w nas pustkę, emocjonalną wyrwę, którą na różne sposoby staramy się wypełnić znaczeniem lub bliskością innych. Lowery porównuje melancholię, tęsknotę za nieobecną osobą do fizycznego, uporczywego głodu, którego jednak nie jesteśmy w stanie w żaden sposób zaspokoić. Warto dodać, że scena jedzenia wymagała od aktorki nie lada poświęcenia – Rooney Mara nie przepada za wypiekami, co więcej, nigdy wcześniej ich nie jadła, dlatego udało jej się doskonale uchwycić to, że żałoba w gruncie rzeczy polega na zmuszaniu się do przyjęcia prawdy, której wcale nie mamy ochoty zaakceptować.
Niezwykle refleksyjny film Lowery’ego nie powstał zatem po to, by budzić blady strach wśród swoich widzów, jest raczej obrazem nawiedzonym pragnieniem przetrwania i urzekającym swoją niesamowitością. Filmowy duch nie przeraża, gdyż reżyser w swoich wyborach estetycznych odwołuje się do symbolicznej tradycji przedstawiania widm, wywołując tym samym egzystencjalny dreszcz, związany z ujawnieniem naszej nieodległej, pośmiertnej przyszłości. Specjalnie zaprojektowany kostium zjawy przypomina przede wszystkim dziecięce przebranie na Halloween: wygląda jak długie, powłóczyste prześcieradło z wyciętymi oczami, pod którym najczęściej ukrywa się Casey Affleck (chociaż nigdy nie mamy co do tego pewności).
A Ghost Story to także filmowe, egzystencjalne rozważania nad fenomenem upływu czasu, zadające pytanie o to, czy istnieje coś, co nie poddaje się jego destrukcyjnej sile. Jednym słowem: co z nas pozostaje? Duch w dziele Lowery’ego jest wytworem współczesnej kultury i jej złudnego pragnienia nieśmiertelności, życia po śmierci, pokusy wiecznego trwania w świecie opartym przede wszystkim na zmianie oraz przemijaniu.
Pozbawiona indywidualnych cech zjawa w prześcieradle (już nie człowiek) nie bez powodu może wydać się widzom obojętna, anachroniczna, teatralna lub nawet groteskowa; prawdopodobnie każdy z nas rozstałby się z nią bez mrugnięcia okiem.
Jeśli zdecydujemy się potraktować ducha bezosobowo, wówczas biel prześcieradła będzie przypominać nam kartkę papieru, podstawowy nośnik pamięci umożliwiający zapis, który miał chronić nas przed nieuchronnym upływem czasu i zapomnieniem. Dostępne nam metody archiwizacji, pamięć protetyczna (książki, obrazy, fotografie i filmy) dają nam jedynie iluzję obecności, ale nie są w stanie przywrócić raz utraconych umarłych w ich dawnej postaci. Kultura jest co prawda miejscem pełnym śladów i widm, lecz trudno znaleźć w niej życie, którego pragniemy. Lowery pokazuje, że z perspektywy długiego trwania jednostkowe istnienie okazuje się jedynie mignięciem, a każda pozostałość jest jedynie chwilowym odroczeniem nieuniknionego zniknięcia. Trwanie śladów oraz życie duchów jest jednak uzależnione przede wszystkim od melancholijnie nastawionych, zapatrzonych w przeszłość żywych, którzy są w stanie podtrzymać ich istnienie i karmić je swoją nostalgią.
Reżyserski geniusz Lowery’ego polega na tym, że jego film o czasie, przemijaniu oraz utracie można interpretować oraz doświadczać jednocześnie z dwóch różnych, pozornie wykluczających się perspektyw – żałoby i melancholii. Bezosobowy charakter kostiumu ducha wbrew wcześniejszym deklaracjom nie rozczaruje i nie zniechęci bardziej wrażliwych widzów, wręcz przeciwnie – może wzruszyć, utwierdzić w tęsknocie oraz pragnieniu powrotu do tego, co odeszło. Białe prześcieradło, w które wpatrujemy się przez półtorej godziny, jest doskonałym nośnikiem dla osobistych treści widzów, gdyż pozwala każdemu na swój własny sposób zaangażować się w opowieść o utracie. Duch stanowi w gruncie rzeczy metaforę ekranu, uświadamiając nam, że filmy uczą nas pragnąć i tęsknić, a samo kino pełni funkcję zaświatów, jest właśnie tym miejscem, gdzie możemy zobaczyć oraz spotkać zmarłych.
Każda opowieść o miłości („love story”) okazuje się jednocześnie historią o duchach („ghost story”), podobnie jest z filmem Lowery’ego. Jedynie sentymentalna wrażliwość i wyobraźnia romantyczna pozwalają nam niezwykle intensywnie przeżywać tęsknotę za tym, co już dawno nie istnieje, lub doświadczać miłości życia, która jeszcze się nie wydarzyła, lecz jedynie przeczuwamy jej mglistą, widmową obecność, zlokalizowaną gdzieś w dalekiej przyszłości.
A Ghost Story można potraktować jak historię o trzymającej nas przy życiu miłości, która wytwarza przywiązanie do ludzi, miejsc oraz rzeczy. To niezwykłe uczucie możemy żywić w stosunku do innych – ujawnia się ono w postaci tęsknoty i troski, jak również do siebie samych – wówczas przyjmuje postać przywiązania do własnego istnienia, które chcielibyśmy dalej kontynuować wbrew czekającej nas śmierci.
Lowery przez cały czas trwania filmu sprawnie balansuje między dwoma skrajnymi ruchami: przywiązywaniem i rozstawaniem się. W czasach egzystencji nomadycznej, pochwały zmiany oraz nieustannych przeprowadzek przygląda się temu, w jaki sposób w odwiedzanych i zamieszkiwanych przez nas przestrzeniach zostawiamy fragmenty siebie. Reżyser ukazuje sprzeczność zawartą w dynamice współczesnej kultury, która za wszelką cenę pragnie nowości i świeżości, a jednocześnie doskonali metody archiwizacji, nie może uwolnić się od swojej przeszłości oraz uczucia nostalgii. Współczesność jest naznaczona dziwnym pragnieniem zmiany pozbawionej poczucia straty: chcielibyśmy doświadczyć naszego jutra bez utraty wczoraj – umrzeć i jednocześnie pozostać przy życiu. Kino Lowery’ego w doskonały sposób zdaje sprawę z paradoksalnej, widmowej kondycji kultury, zawieszenia pomiędzy nowym (postępem) i starym (archiwizacją).
Czy ktokolwiek za milion lat będzie pamiętał o A Ghost Story i Davidzie Lowerym? Jeśli wyciągnąć wnioski z jego filmu, najprawdopodobniej nie będzie już wtedy nawet ludzi, którzy mogliby pójść do kina. W obliczu tak postawionej sprawy możemy oczywiście uznać, że oglądanie A Ghost Story, podobnie jak nasze życie, nie ma najmniejszego sensu. Jeśli jednak zdecydujemy się dać im szansę, może się okazać, że życie ludzkie, jak każdy film, ma sens jedynie wówczas, gdy posiada swój koniec.
A Ghost Story
USA 2017, 92’
reż. i scen. David Lowery, zdj. Andrew Droz Palermo, Daniel Hart, prod. Sailor Bear, Zero Trans Fat Productions, Ideaman Studios, Scared Sheetless, wyst. Casey Affleck, Rooney Mara, Kenneisha Thompson, Kesha
Komentuj