Relikt

Relikt to pełnometrażowy debiut japońsko‑australijskiej scenarzystki i reżyserki Natalie Eriki James, będący pokłosiem jej wcześniejszego dorobku. Już jej filmy krótkometrażowe – między innymi Creswick (2017) i Drum Wave (2018) – zapowiadały, że bliska jest jej estetyka horroru psychologicznego, którego protagonistkami będą zmagające się z własnymi lękami kobiety.

W Relikcie obserwujemy relacje między reprezentantkami trzech pokoleń jednej rodziny – dwudziestokilkuletnią Sam, jej matką Kay i babcią Edną. Najstarsza z bohaterek, zamieszkująca samotnie dużą posiadłość na prowincji, coraz częściej miewa problemy z pamięcią. Córka i wnuczka doświadczają jej nagłego zaginięcia i równie niespodziewanego powrotu, agresywnego zachowania wobec otoczenia oraz nasilających się sygnałów ciągłego niepokoju. Kobieta stale powtarza, że coś czai się pod jej łóżkiem i ktoś podszywa się pod jej rodzinę. Pozornie wszystko wskazuje na początki demencji, wkrótce jednak poczucie obserwowania przez nieokreśloną istotę sprawia, że Sam i Kay także zaczynają udzielać się lęki nestorki rodu.

Rozchwiane nastroje bohaterek i brak poczucia bezpieczeństwa wzmaga przestrzeń rodzinnej posiadłości, dalekiej od ciepła domowego ogniska.

Już jej proweniencja jest złowieszcza: Kay opowiada córce, że budynek zbudowano po zburzeniu starej chaty, w której jej dziadek żył samotnie i postradał zmysły. Ponadto w domu można znaleźć tajemnicze witraże, pochodzące z nieistniejącego już budynku – wielokrotnie pojawiają się one w kadrze w kluczowych dla fabuły momentach, sugerując, że szeroko pojęte „szaleństwo” jest w tej rodzinie dziedziczne. Przestrzenie bardzo przypominają te przedstawione w krótkometrażowych filmach James: posiadłość jest spora, otoczona drzewami, oddalona od miasta. Jest również zagracona licznymi pamiątkami po kilku pokoleniach (kartony pełne rysunków, fotografii, szkolnych świadectw), przez co mimo pokaźnego metrażu wydaje się klaustrofobiczna i przytłaczająca. Co więcej, wszystkie pomieszczenia są zacienione nawet za dnia, a pokoje urządzone w ciemnych, zgaszonych kolorach (wyraziste barwy budynku widać jedynie na wspomnianych witrażach). Wrażenie to potęgują zastosowane zabiegi filmowe – kamera przeważnie prezentuje niewielkie wycinki przestrzeni w bliskich planach, przez co bohaterki wydają się uwięzione w ciasnych murach domu. Podobnie udane przedstawienia niesamowitych, „agresywnych” wobec postaci domostw w ostatnich latach pojawiły się między innymi w serialu Nawiedzony dom na wzgórzu (2018, Netflix) i filmie I Am the Pretty Thing That Lives in the House (2016, O. Perkins).

Budynek, w którym przez jakiś czas zamieszkują wspólnie Sam, Kay i Edna, to jednak nie tylko widoczne na pierwszy rzut oka wnętrza. Kryje on w sobie wiele tajemnic i tajnych przejść, które można interpretować zarówno jako przejaw nieświadomości, jak i zacierających się wspomnień popadającej w demencję Edny. W jednej ze scen kobieta pożera stare fotografie, jakby próbowała uzyskać fizyczną bliskość z przeszłością, o której pamięć jest dla niej coraz bardziej niedostępna. Kay nie może się pogodzić ze zmianami zachodzącymi w matce, przez co jej stosunki z Sam stają się coraz bardziej napięte – wiele wskazuje na to, że relacje matka–córka w tej rodzinie skazane są na brak porozumienia i bliskości. Wspólne, fizyczne doświadczanie choroby i zmagania się z przerażającym intruzem sprawiają jednak, że każda z bohaterek coraz lepiej rozumie swoją matkę. Jednocześnie stopniowo wyzbywają się lęku, co z kolei ułatwia odnalezienie się w roli córki.

Choć w Relikcie kilkakrotnie pojawiają się klasyczne, udane jump scare’y, to nie one są głównym źródłem strachu czy zszokowania widzów. To panująca atmosfera ciągłej niepewności bohaterek oraz personifikacja choroby i starości, która staje się nowym, niechcianym, agresywnym domownikiem, sprawiają, że podczas seansu stale czuć napięcie. Film Natalie Eriki James dowodzi, że najbardziej przerażające jest to, co typowo ludzkie, a jednocześnie niezależne od człowieka, to, co dotyka miliony osób, przeradzając się za każdym razem w zagadkową i osobistą traumę. Z pełnym przekonaniem mogę stwierdzić, że to najciekawszy australijski horror od czasów Babadooka (2014, J. Kent), równie mocno podszyty psychoanalizą.

 

R e l i c
Australia, USA 2020, 89’
reż. Natalie Erika James, scen. Natalie Erika James, Christian White,
zdj. Charlie Sarroff, muz. Brian Reitzell, prod. Carver Films, Nine Stories, wyst. Emily Mortimer, Robyn Nevin, Bella Heathcote, Steve Rodgers, Chris Bunton

Komentuj