„Wilcze dzieci”. Pawana dla zmęczonej matki

W repertuarach polskich kin wciąż mało widuje się tytułów japońskich produkcji i nadal większość z nich stanowią filmy animowane. Na szczęście dystrybutorzy nie stawiają na adaptacje wielotomowych mang, od których uginają się księgarniane półki, ale wyszukują filmy ambitne.

W repertuarach polskich kin wciąż mało widuje się tytułów japońskich produkcji i nadal większość z nich stanowią filmy animowane. Na szczęście dystrybutorzy nie stawiają na adaptacje wielotomowych mang, od których uginają się księgarniane półki, ale wyszukują filmy ambitne. Czasem nawet za cenę gigantycznego spóźnienia, którego wszak wymaga nadrabianie wstydliwych zaległości, jak w przypadku kinowej premiery Grobowca świetlików (1988) Isao Takahaty w 2014 roku, dostępnego w Polsce na DVD od ładnych paru lat. Wilcze dzieci Mamoru Hosody są kolejnym dziełem zręcznie łączącym to, co polska widownia (również ta najmłodsza) chce oglądać, z tym, co powinna.

Hana poznaje w czasach studenckich nietypowego mężczyznę, wilkołaka, któremu urodzi niebawem dwoje dzieci. Po jego tragicznej śmierci przeprowadza się na głęboką prowincję, żeby z dala od cywilizacji, w górskiej scenerii bez reszty oddać się karkołomnej sztuce wychowania na poły ludzkich, na poły wilczych pociech.

Wilcze dzieci to opowieść o trudach samotnego macierzyństwa, ale także o dojrzewaniu i samoakceptacji. Wilkołactwo w filmie Hosody może być bowiem traktowane jako metafora dowolnego typu Inności: tożsamości narodowej, etnicznej, religijnej lub seksualnej, kalectwa, wstydliwej choroby.

Zanim Yuki i Ame dojrzeją do decyzji, jakie chcą wieść życie – człowieka czy wilka – osamotniona Hana musi odkrywać przed nimi uroki i niebezpieczeństwa każdej z dróg, znając przecież z doświadczenia tylko jedną.

Brak męskich wzorców w tej rodzinie idzie w parze z brakiem wzorca zwierzęcej dzikości i instynktów, których wszak wymaga nietypowe potomstwo. Postać Hany ma jednak rys dosłownie heroiczny – przezwycięża ona wszelkie trudności z odwagą i determinacją godną najszlachetniejszych, archetypicznych postaci japońskich „dobrych żon i mądrych matek”. Prowadzona z perspektywy Yuki narracja z offu utrzymana jest w duchu pochwalnym dla Hany, której dylematy obejmują także takie decyzje, jak ta, czy szukać pomocy dla dzieci u lekarza, czy u weterynarza, albo czy należy posyłać je do szkoły, czy raczej uczyć samodzielnie w domu, aby nie ryzykować demaskacji.

Nieustannie zajęta opieką nad Yuki i Ame, Hana nie ma czasu na pracę, podejmuje więc decyzję o wyjeździe na wieś, gdzie nie tylko chce uniknąć ciekawskich spojrzeń, złośliwych sąsiadów oraz opieki społecznej, ale także założyć samowystarczalne gospodarstwo i przybliżyć wilcze dzieci do natury. Determinacja bohaterki nie pozwala jej się poddać wtedy, gdy zdobyta z książek wiedza na temat uprawy roli okazuje się niewystarczająca. Z uwagą wysłuchuje wskazówek zgryźliwego staruszka i wkrótce zjednuje sobie sympatię wszystkich mieszkańców górskiej wioski.

Idealizacja wiejskiego środowiska i życia w zgodzie z naturą nie dziwi w animowanej produkcji z Japonii. Życie na wsi jest ciężkie i wymaga wielu poświęceń, ale ostatecznie daje satysfakcję i możliwość wstąpienia do lokalnej wspólnoty. Akceptacja społeczności ma jednak niepełny wymiar, ponieważ Hana nikomu nie zdradza tajemnicy Yuki i Ame. Jej jedynym powiernikiem pozostaje zmarły mąż, z którym spotyka się w snach. Dzieci zaś od najmłodszych lat są przyuczane do panowania nad swoją zdolnością przemiany w wilka.

Romantyzm nie ciąży w Wilczych dzieciach dzięki lekkiemu humorowi i niezmiennie pogodnej Hanie. Tęsknota za mężem-wilkołakiem nie jest dla niej paraliżująca, wspomnienia nie prowadzą do bezradności, ale wręcz dodają bohaterce otuchy. Na tle licznych obrazów rodzin ułomnych i rozbitych, których najnowsza japońska kinematografia dostarcza mnóstwo, historia Hany jest raźna i pokrzepiająca. W filmie Hosody rodzina nie straciła bowiem jedności i siły pomimo przedwczesnej śmierci ojca i inności jej członków, którą należy utrzymywać w sekrecie.

Pean na cześć dzielnej matki, pochwała wartości rodzinnych, gloryfikacja natury i zdrowych międzyludzkich relacji. W Wilczych dzieciach odnajdziemy to wszystko, co w filmie dla dzieci być powinno.

Ale dzieło Hosody jest oczywiście czymś więcej. Za pomocą atrakcyjnej metafory opowiada ono o konieczności zaakceptowania samego siebie, choćby bardzo odmiennego od ogółu. Dzieci Hany stając przed lustrem widzą po dwa odbicia. Choć nie jesteśmy wilkołakami, każdy z nas podejmuje ważne decyzje, kształtujące tożsamość. Największym szczęściem Yuki i Ame jest to, że mają kogoś, kto pomaga im w trudnych wyborach.

 

Wilcze dzieci
Ōkami kodomo no Ame to Yuki
Japonia 2012, 117’
reż. i scen. Mamoru Hosoda, muz.: Masakatsu Takagi, dystr. mayfly, wyst. (głosy) Aoi Miyazaki, Haru Kuroki, Yukito Nishii

Komentuj