Nowa Coppola. „Dziecko apokalipsy”

Słońce, lazurowe fale, złocisty piasek i palmy kokosowe – to sceneria "Dziecka apokalipsy" Mario Cornejo. Surfing jest tu sposobem na życie, życie z pozoru bajeczne, beztroskie, leniwe i wieczne. W tym rajskim świecie rodem z folderów turystycznych poruszają się niejednoznaczne, zagubione i tajemnicze postacie: przedstawiciele miejscowej elity, gwiazdy sportu i przyjezdne piękności. W tym rajskim świecie Francis Ford Coppola znalazł doskonałe plenery do nakręcenia najsłynniejszych scen "Czasu Apokalipsy". Oprócz lokalnej legendy i ciekawostki turystycznej, w życiu protagonistów zostawił po sobie pogorzelisko, niczym po napalmowym nalocie, otwierającym jego arcydzieło.

Głównym bohaterem filmu jest czterdziestokilkuletni instruktor surfingu Ford (Sid Lucero, znany z filmów Lava Diaza i Brillante Mendozy). Dni upływają mu na włóczeniu się po okolicy, przesiadywaniu na plaży i imprezowaniu. Łatwiej nam identyfikować się z jego dziewczyną, nastolatką po przejściach, która przyjechała do Baler by doglądać umierającej babki i przy okazji przeżyć wakacyjną przygodę. Dzielimy z nią perspektywę outsidera zdziwionego małomiasteczkowym status quo, powoli dopuszczanego do tajemnic z przeszłości, kształtujących strukturę niewielkiej społeczności. Do mikrokosmosu protagonistów dołączają Rich – syn zmarłego niedawno gubernatora, kongresmen i najlepszy przyjaciel Forda z dzieciństwa – z narzeczoną. We wspólnym imprezowaniu uczestniczy także matka surfera, starsza od niego zaledwie o 14 lat (sic!) Chona.

Apocalypse_Child_04

Film utrzymany jest w poetyce pocztówki z egzotycznych wakacji – mocno rozświetlone zdjęcia, powracające jak refren sceny surfowania i plażowania, sielankowe krajobrazy, swobodny rytm montażu, korespondujący z tempem życia w Baler. Tym boleśniejsza jest dla bohaterów podróż do ich własnego, małego jądra ciemności. Rankami zblazowani i senni, odżywają podczas lekcji surfingu, nocnych libacji, miłosnych uniesień, krótkich sprzeczek. Wydaje się, że lekkość ich egzystencji w naturalny sposób wynika z okoliczności przyrody. Gorące słońce rozpala jednak namiętności, toteż intuicyjnie wyczuwane, podskórne napięcie wkrótce zmienia się w prawdziwą burzę emocji.

Ford jest hedonistą i lekkoduchem. Otwarcie deklaruje, że „przyszłość nie istnieje, jest tylko teraz”, lecz tak naprawdę zarówno on, jak i jego najbliżsi żyją przeszłością. Krótka wizyta słynnego reżysera i jego ekipy filmowej naznaczyła ich egzystencję piętnem podobnym do tego, jakie wywierali kolejni kolonizatorzy na filipińskich wyspach i ich mieszkańcach. Jest ono bolesne, niezatarte i wryte tak w jednostkową, jak i kolektywną tożsamość bohaterów.

Ford i jego przyjaciele równie lekko jak obowiązki, traktują swoją seksualność. Erotyczne napięcie jest wszechobecne, stanowi integralny element unikalnej atmosfery filmu i znajduje spełnienie w przeróżnych konfiguracjach. Zdrada jest narzędziem zemsty, a dociekanie prawdy ma na celu zadać ból. O wiele starszy Ford jest znacznie mniej dojrzały od swej dziewiętnastoletniej partnerki, Fiony. We własnym mniemaniu mężczyzna wychowywał się bez rodziców, Chona była mu bowiem bardziej starszą przyjaciółką, niż  matką, a ojca nigdy nie poznał. Jego tożsamość, prawdziwa czy urojona, jest zresztą zarzewiem konfliktu między bohaterami. Chona utrzymuje, że nadała synowi imię po słynnym ojcu, prawda o poczęciu Forda jest jednak najpewniej znacznie mniej romantyczna i efektowna.

APOCALYPSE CHILD 02

Jakkolwiek nieprzystosowani mogą wydawać się bohaterowie, reżyser portretuje ich z ogromną sympatią i zrozumieniem, jakby podglądał własne dorosłe dzieci. Aktorzy wcielający się w główne role są nie tylko piękni (jakże inaczej mogłoby być w środowisku surferów), ale także wyjątkowo uzdolnieni. Szczególnie zapada w pamięć kreacja Annicki Dolonius w roli Fiony. W jej odegraniu aktorka sięga po rozmaite środki, także te najbardziej spektakularne, ale głębia postaci kryje się w subtelnych gestach i mimice.

Dzieło Carnejo pozostaje w pamięci jako film skończony i przemyślany, a zarazem nieco dziki, żywiołowy; na poły kinofilska zgrywa z milenialsów a na poły opowieść o ojcostwie i przekleństwie przeszłości na serio; trochę jako niezobowiązujący teledysk (świetny soundtrack autorstwa Armi Millare) a trochę przewrotna krytyka współczesnego, zabieganego „prawdziwego” świata. Bo ten przedstawiony pochłania nas tak bardzo, że na czas seansu, wzorem bohaterów, zapominamy o codziennych problemach ludzkości – wojnach, zamachach, kryzysach i Donaldzie Trumpie – a myślimy o własnych, przyziemnych. Wszak każdy z nas miewa swój mały czas apokalipsy.

Kino-Azji_black_RGB

Dziecko apokalipsy
Apocalypse Child
Filipiny 2015, 95’
Reż. i scen.: Mario Cornejo, Monster Jimenez; zdj.: Ike Avellana; muz.: Armi Millare; wyst.: Sid Lucero, Annicka Dolonius, Gwen Zamora, Ana Abad-Santos

Komentuj