Monos

Ośmioro dzieciaków w kolumbijskiej dżungli. Są w różnym wieku, noszą pseudonimy: Rambo, Wolf, Lady czy Boom Boom. To dzieci wojny. Należą do kolejnego pokolenia wychowującego się podczas wewnętrznego konfliktu, który w Kolumbii trwa od 1964 roku. I choć w roku 2016 podpisano rozejm między rządem a lewicowymi partyzantami, do pełnego rozbrojenia wciąż daleko. Ale Monos nie zajmuje się polityką, tylko „nienawistną ósemką”, której mamy okazję przyjrzeć się z bliska już podczas otwierających film ćwiczeń. Ich górską kryjówkę właśnie odwiedził komendant; trenuje ich, zagrzewa do walki, wydaje polecenia. Zostawia im też pod opieką krowę, noszącą imię najsłynniejszej na świecie Kolumbijki. Shakira towarzyszyć będzie jednak dzieciakom krótko, bo zabawy z bronią, tak lubiane przez młodocianych żołnierzy, są niebezpieczne nie tylko dla ludzi. Śmierć zwierzęcia stanie się zaczynem dezintegracji oddziału, wyzwoli strach i podziały, doprowadzi do kolejnych przegrupowań, walk o władzę, dywersji, tragedii… Śledzenie dynamiki tej grupy jest fascynujące. Ale i przerażające.

W świecie bez dorosłych bywa także sielsko. Wysoko nad chmurami jeżdżą konno po górskich zboczach, dziewczyny plotą sobie warkocze nad strumykami, starsi zajmują się młodszymi. Jest tu też sporo, ukazanej bardzo pociągająco, nastoletniej erotyki, która obok zabaw bronią palną stanowi jedną z głównych rozrywek nieletniej grupy. Piękno natury i młodych ciał kontrastuje jednak coraz mocniej z surowymi regułami „oddziału małp”, a regułą nadrzędną jest przemoc: jako rodzaj zabawy, ale i jako ostateczny argument w każdej dyskusji. Przemoc jako podstawowy budulec tego świata, bo bohaterowie byli do niej przyuczani od dziecka. Napięcie między brutalnym prawem silniejszego a czulszymi odruchami daje o sobie znać nie tylko w erotycznych i emocjonalnych relacjach łączących małych partyzantów, lecz również w ich stosunku do zakładniczki. Uprowadzoną Amerykankę, nazywaną przez nich „doctora”, więżą, ale też się o nią troszczą.

Tę postać odgrywa wzięta aktorka amerykańskiego kina niezależnego Julianne Nicholson, znana z Sierpnia w hrabstwie Osage (2013, J. Wells). Jej udział, obok młodocianych aktorów, z których jedni są naturszczykami, a inni, jak znany z Disney Channel Moisés Arias, gwiazdami, pokazuje, że mamy do czynienia z produkcją – przynajmniej jak na warunki Ameryki Łacińskiej – niezwykle spektakularną. Dzieło to prawdziwie międzynarodowe. Montował je między innymi stały współpracownik Jorgosa Lanthimosa, Grek Jorgos Mawropsaridis, a za muzykę odpowiadała Mica Levi, znana także jako Mikachu, brytyjska kompozytorka i songwriterka, odpowiedzialna wcześniej za ścieżkę dźwiękową do Jackie (2016, P. Larraín), za którą dostała nominację do Oscara.

Największe wrażenie w Monos robią jednak oszałamiające zdjęcia, które kręcono w kolumbijskim Parku Narodowym Chingaza, niewykorzystywanym wcześniej filmowo ze względu na problemy z dostępem i warunkami atmosferycznymi oraz, rzecz jasna, na kolumbijską wojnę domową. Zrealizował je z rozmachem holenderski operator Jasper Wolf (wcześniej pracujący na planie Code Blue [2011] Urszuli Antoniak), którego ekipa dała tu prawdziwy popis: panoramy, drony, zdjęcia w biegu, podwodne, noktowizyjne… Przy całej swej urodzie film nie wpada przy tym w zachwyt nad dziką przyrodą i równie dzikimi obyczajami partyzantów, nie ma tu pustych scen, obrazków rodzajowych. Reżyser Alejandro Landes, dla którego jest to dopiero drugi film, po stworzonym 12 lat temu Cocalero (2007) – wiernie trzyma się swoich bohaterów i intrygi. W prowadzeniu narracji jest nad wyraz zdyscyplinowany i precyzyjny.

Nic dziwnego, że Monos obsypano deszczem nagród – od Sundance po Buenos Aires, reprezentować ma też Kolumbię w potyczkach oscarowych. Imponująca jest tu przede wszystkim umiejętność stworzenia świata zupełnie przez widza nierozpoznanego, radykalnie obcego, w którego regułach stopniowo musi się zorientować. Jest to doświadczenie intrygujące: od enigmatycznego, niemal tanecznego wstępu, w którym przed kamerą pręży się mięso armatnie, aż po finał, w którym widzimy, jak rekrutuje się do partyzantki kolejne dzieciaki. Choć to obraz szalenie mocny i okrutny, Monos daleki jest od eksploatacji – jeśli pokazuje krzywdę, to tylko po to, by ująć się za krzywdzonymi. Nawet jeśli nie da się już ich ocalić.

 

Monos – oddział małp

Monos

Kolumbia, Argentyna, Holandia, Niemcy, Szwajcaria, Dania, Urugwaj, USA 2019, 102’

reż. Alejandro Landes, scen. Alejandro Landes, Alexis Dos Santos, zdj. Jasper Wolf, muz. Mica Levi, prod. Stela Cine, CounterNarrative Films, Le Pacte, wyst. Julianne Nicholson, Moisés Arias, Sofia Buenaventura, Julián Giraldo, Karen Quintero

Komentuj