Historia przemocy. „Dzieciństwo wodza”

Patos budowany w nawiązaniu do konwencji powieści gotyckiej może być dla niektórych niestrawny, ale tym, którzy dadzą się uwieść poetyckiej i jednocześnie niepokojącej atmosferze filmu, pozwoli doświadczyć czegoś, czego (wbrew licznym cytatom) mogli nie widzieć w kinie nigdy wcześniej. To rodzaj czarnej baśni skomponowanej z oszałamiających obrazów, w której niewiele zostaje widzowi dopowiedziane. Dzieciństwo wodza jest filmem-labiryntem, pułapką, sennym koszmarem.

 

„Prześlicznie wyglądam w tym kostiumie aniołka” – tak zaczyna się (w tłumaczeniu Jerzego Lisowskiego) opowiadanie Jean-Paula Sartre’a Dzieciństwo wodza, które posłużyło Brady’emu Corbetowi i jego partnerce, Monie Fastvold, za kanwę scenariusza. Film, który daleko odszedł od pióra francuskiego myśliciela, zaczyna się podobnie: obrazem kilkuletniej dziewczynki z doczepionymi skrzydłami w blasku świec. Wszystko jednak w tym prologu jest mylące i Corbet szybko zacznie to udowadniać. Okaże się, że dziecko nie jest dziewczynką, a chłopcem o imieniu Prescott, który z aniołkiem niewiele ma wspólnego. Stopniowo zacznie on wykazywać cechy coraz bardziej diaboliczne.

Prescott jest synem amerykańskiego dyplomaty (Liam Cunningham) pracującego dla prezydenta Wilsona nad traktatem wersalskim. Ten mieszka we Francji wraz z niemiecką bogobojną żoną (Bérénice Bejo) i pokojówką Moną (Yolande Moreau), a ich posiadłość regularnie nawiedza nauczycielka Ada (znana z Nimfomanki [2013, L. von Trier] Stacy Martin), udzielająca chłopcu lekcji francuskiego. Pod nieobecność ojca Prescott stara się podporządkować sobie wszystkie trzy kobiety i jest w tym przerażająco skuteczny.

Dzieciństwo wodza podzielone jest na trzy rozdziały. Wyznaczają one tyleż etapy końca Wielkiej Wojny, co stadia degeneracji młodego bohatera albo – jak zapewne myśli on sam – dojrzewania do dominacji, którą rozumieć można jako metaforę nastawania w Europie prawa silniejszego, skutkującego na kontynencie rozkwitem ruchów faszystowskich.

Stary świat odchodzi w przeszłość, a materiały archiwalne z czasów I wojny światowej ustępują miejsca wysmakowanym, kręconym na taśmie 35 mm zdjęciom Lola Crawleya, znaczącego swą ścieżkę twórczą coraz ciekawszymi filmami, wśród których są choćby Cztery lwy (2010, Ch. Morris) czy 45 lat (2015, A. Haigh). Tu dostał szansę nie tylko wejścia w konwencję filmu kostiumowego, ale i kina grozy. Pomagają w tym lokacje (francuski château, w którym mieszka kosmopolityczna rodzina, jest udawany przez Zamek Królewski w Budapeszcie i tamtejszą Galerię Narodową) oraz rozpisana na orkiestrę ścieżka dźwiękowa Scotta Walkera. Patos budowany w nawiązaniu do konwencji powieści gotyckiej może być dla niektórych niestrawny, ale tym, którzy dadzą się uwieść poetyckiej i jednocześnie niepokojącej atmosferze filmu, pozwoli doświadczyć czegoś, czego (wbrew licznym cytatom) mogli nie widzieć w kinie nigdy wcześniej. To rodzaj czarnej baśni skomponowanej z oszałamiających obrazów, w której niewiele zostaje widzowi dopowiedziane. Dzieciństwo wodza jest filmem-labiryntem, pułapką, sennym koszmarem.

Obsada, miejsce akcji, ale i dzieła kultury, do których odwołuje się reżyser, są na wskroś europejskie. Tekst Sartre’a jest tylko pretekstem do uruchomienia obrazów, których dostarczyły arcydzieła filmowe.

Nie tylko znać tu wpływ Aleksandra Sokurowa, którego Corbet uznaje za swojego mistrza. Miłośnik kina bez trudu odnajdzie także odniesienia do dzieł Ingmara Bergmana (szczególnie Fanny i Aleksander [1982]) czy Michaela Hanekego (Biała wstążka [2009]). Podobnie jak one, centralne pytanie filmu – skąd bierze się zło? – osadza na początku XX wieku. I tak jak one uchyla się od jednoznacznej odpowiedzi, wskazując jednocześnie pewne tropy: surowy chów, budowanie poczucia wyższości klasowej i płciowej czy kult siły.

Łączy też, niczym Luchino Visconti w Zmierzchu bogów (1969), skłonność do zła z pewną androginicznością. Tu również demoralizacja związana jest z rozkładem tradycyjnej męskości, a upodobanie Prescotta do sukienek i długich włosów można skojarzyć z kabaretowymi występami Martina von Essenbecka. Dopiero jednak próba ich ukrócenia i „naprostowania” prowadzi do obudzenia prawdziwych demonów i rozkwitu sadyzmu.

Przewodniczący jury sekcji „Orizzonti” na tegorocznym festiwalu w Wenecji, włoski reżyser Saverio Costanzo, wręczając Corbetowi nagrodę im. Luigiego De Laurentiisa za najlepszy debiut oraz za reżyserię, mówił o tym, że narodził się twórca wybitny. Może za wcześnie na takie uzurpacje, z całą pewnością jednak stwierdzić można, że Corbet – znany wcześniej jako utalentowany aktor (m.in. Melancholia [2011, L. von Trier] i Sils Maria [2014, O. Assayas]) – ma zadatki na wysoce oryginalnego autora, pieczołowicie przygotowującego swe dzieła bez oglądania się na aktualne tendencje i mody. Kolejne jego filmy pokażą, czy spełni pokładane w nim nadzieje.

Dzieciństwo wodza
The Childhood of a Leader
Wielka Brytania, Węgry, Francja 2015, 113’
reż. Brady Corbet, scen. Brady Corbet, Mona Fastvold, zdj. Lol Crawley, muz. Scott Walker, , prod. Bow and Arrow Entertainment, Bron Capital Partners, wyst.: Bérénice Bejo, Tom Sweet, Liam Cunningham, Robert Pattinson, Stacy Martin, Yolande Moreau

Komentuj