„Fantastyczna kobieta”. A Natural Woman

Sebastián Lelio pokazywał już swoje filmy na festiwalach w Cannes, Locarno i San Sebastián – to jednak Berlin kocha chilijskiego twórcę najbardziej. Tam, cztery lata temu, nagrodzono Paulinę Garcíę za tytułową rolę w jego "Glorii" (2013), na Berlinale trafił również najnowszy film reżysera.

Opłaciło się – scenariusz Fantastycznej kobiety nagrodzono Srebrnym Niedźwiedziem oraz Teddy Award dla najlepszego dzieła o tematyce queerowej. Piąty film Lelio, podobnie jak i poprzedni, jest nieoczywistym portretem kobiety. Albo i więcej: jest hołdem dla kobiecości – fantastycznej we wszystkich swoich odmianach.

Bohaterka Glorii, borykająca się z syndromem opuszczonego gniazda i mężczyznami zniszczonymi dyktaturą Pinocheta, musiała walczyć też z przezroczystością pań po pięćdziesiątce – że było to starcie zwycięskie, dowodzi międzynarodowa kariera Garcíi (wystąpiła niedawno w Małych mężczyznach [2016] Iry Sachsa oraz serialu Narcos).

W Fantastycznej kobiecie znów mamy do czynienia z odmianą kobiecości, która rzadko przyozdabia okładki magazynów dla panów. To kobiecość, którą maczystowskie społeczeństwo chilijskie (ale przecież nie tylko ono) kwestionuje, której wolałoby w ogóle nie dostrzegać.

Gdy jednak kobiecość transseksualna, którą tym razem studiuje reżyser, zostanie już ujawniona, to kłuje w oczy. Drażni, wyzwala agresję: od niechętnych spojrzeń po przemoc – niekiedy werbalną, innym razem całkiem namacalną.

Lelio swoich hołdów nie abstrahuje z rzeczywistości, zawsze odmalowuje je na tle konkretnego pejzażu społecznego, który na początku Fantastycznej kobiety wydaje się jeszcze neutralny. Obserwujemy Orlanda w pracy, w saunie, w końcu sączącego whisky w barze, gdzie śpiewa jego znacznie młodsza partnerka Marina. To poprzez jego spojrzenie – pełne miłości i podziwu – poznajemy bohaterkę, która obchodzi właśnie urodziny. Po jej występie para idzie na kolację i tańce, wraca do wspólnego (od niedawna) mieszkania, kocha się i kładzie spać. W nocy jednak mężczyznę budzi atak bólu, Marina zawozi go do szpitala. Na próżno, Orlando umiera. Idealne urodziny przemieniają się w koszmar, a społeczeństwo wkrótce pokaże swoje brzydsze oblicze.

Personel szpitala traktuje młodą kobietę podejrzliwie, wypytuje o rodzaj relacji, siniaki na ciele mężczyzny, szczegóły stosunku. Lekarz, po zapoznaniu się z dowodem osobistym Mariny, uparcie zwraca się do niej per pan, a pani komisarz, która jak twierdzi „widziała w życiu już wszystko”, traktuje ją jak osobę z półświatka – narkomankę lub prostytutkę.

Konfrontacja ze służbą zdrowia i policją nie jest jeszcze tak poniżająca, jak ta z rodziną Orlanda. Jego była żona domaga się zwrotu samochodu i nazywa ją „kaprysem”, „perwersją”, „chimerą”, a dorosły syn Bruno nachodzi i eksmituje z mieszkania.

Jedynie brat nieboszczyka, Gabo, nie jest do Mariny wrogo nastawiony, ale i on nie zaprasza jej na pogrzeb i aby trzymała się z dala od ceremonii, oferuje jej garstkę prochów brata. Wszyscy chcą, by jak najszybciej zniknęła – jak hańba, którą należy okryć niepamięcią. Dziewczyna próbuje zawalczyć o minimum szacunku i prawo do przeżywania żałoby, ale to walka z wiatrakami.

Wsparcie dostaje właściwie tylko od wiecznie upalonej siostry i hippisowatego szwagra, którzy przygarniają ją po eksmisji. Jest jeszcze nauczyciel śpiewu, który oprócz nauki arii instruuje ją, by przestała domagać się miłości, tylko pozwoliła, żeby to uczucie samo przez nią przepływało. Słowa te wydają się opisywać też metodę reżysera, który, choć nie szczędzi nam widoku kolejnych upokorzeń Mariny, kieruje wobec tytułowej postaci strumienie czułości i zrozumienia. Czuć to zwłaszcza w scenach przekraczających konwencje realistyczne: gdy bohaterkę nawiedza duch zmarłego kochanka i gdy zamienia się w cheerleaderkę tańczącą w rytm muzyki Matthew Herberta.

Największą siłą Fantastycznej kobiety jest to, że wbrew udrękom transseksualnej bohaterki ucieka on od tonów cierpiętniczych. Marina nie nadstawia drugiego policzka, tylko dumnie kroczy naprzód. Kibicujemy jej, gdy niezaproszona zmierza na pogrzeb, rozumiemy, dlaczego idzie ostro odreagować do klubu, wraz z nią nucimy (You Make Me Feel Like) A Natural Woman. Wiemy, że – dokładnie tak jak wcześniej Gloria – hymn na własną cześć wyśpiewać może sobie tylko sama.

Fantastyczna kobieta

Una mujer fantástica

Chile, Hiszpania, USA, Niemcy 2017, 104’

reż. Sebastián Lelio, scen. Sebastián Lelio, Gonzalo Maza, zdj. Benjamín Echazarreta, muz. Matthew Herbert, wyst. Daniela Vega, Francisco Reyes, Luis Gnecco, Aline Küppenheim, Amparo Noguera

Komentuj