Eastern

W 2017 roku Studio Munka ogłosiło pilotażową wersję programu dla młodych twórców „60 Minut”, a dwa lata później w jego ramach powstała pierwsza para filmów: "Supernova" Bartosza Kruhlika i "Eastern" Piotra Adamskiego. Oba dzieła trwają – wbrew tytułowi projektu – 78 minut, bezpardonowo bawią się gatunkowymi konwencjami, pozwalającymi im na trafny i nieoczywisty portret współczesności, a przede wszystkim objawiają dwóch znakomitych debiutantów. Dzieci „60 Minut” wkroczyły na salę balową polskiego kina niczym Kopciuszek i Jezebel w jednym. "Supernova" otrzymała nagrodę za najlepszy debiut na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, jednak dla równie fascynującego filmu Adamskiego zabrakło miejsca w konkursowej dziewiętnastce. Nie zmienia to faktu, że "Eastern" należy do ścisłej czołówki najciekawszych rodzimych produkcji ostatniego roku.

Pierwsze sceny mogą sugerować potyczki gangów, widzimy także dziewczynę z bronią, która oddaje precyzyjny, pozbawiający życia strzał. Nie są to jednak Kobiety mafii (2018, P. Vega), ba, nie jest to nawet mafia – ot, dwie skonfliktowane rodziny z wyższej klasy średniej. Córka Kowalskich (Paulina Krzyżańska) zabija syna Nowaków w odwecie za śmierć ojca. Teraz nastoletnia Nowakówna (Maja Pankiewicz), broniąc honoru rodziny, może zemścić się na zabójczyni brata. Może – bowiem tak stanowią obowiązujące w świecie przedstawionym zasady. Przy czym nie są to anarchiczne zwyczaje rodem z Dzikiego Zachodu. To restrykcyjny system, za którym stoi rozbudowana administracja i autorytet urzędu, uwzględniający również ekwiwalent zemsty – zadośćuczynienie w postaci tzw. „wykupu krwi”, będącego jednak poza zasięgiem Kowalskich. Innymi słowy, Adamski umieszcza wariację starożytnej reguły „oko za oko, ząb za ząb” (na potrzeby produkcji zapożyczoną z dobrze udokumentowanego, dawnego albańskiego prawa zwyczajowego) w realiach współczesnego przedmieścia z pełną powagą, czyniąc filmową rzeczywistość jednocześnie znaną i przetrąconą, realistyczną i umowną, rządzącą się własnym, częściowo tylko ujawnionym, kodeksem.

Na tym poziomie Eastern w oczywisty sposób rezonuje z enigmą światów Jorgosa Lanthimosa, nie stanowiąc jednak wyłącznie pustego echa greckiej nowej fali. Bodaj największą siłą dzieła polskiego debiutanta jest twórcze połączenie arbitralności i dziwności środowiska z podlegającym ciągłej negocjacji sztafażem gatunkowym. Zakodowane w tytule westernowe inklinacje nie ograniczają się do przeszczepienia estetyki amerykańskiego gatunku w środkowoeuropejskie realia i jego uwspółcześnienia.

Adamski nie tylko sytuuje się bliżej gorzkiego antywesternu, lecz także rozprawia z nostalgią za tradycyjnymi, konserwatywnymi wartościami.

Kult więzów rodzinnych, przemocy czy zemsty w imię honoru zostaje poddany uniwersalnej krytyce, wykraczającej poza luksusowe osiedle Nowaków i Kowalskich, sięgając nawet poza Europę.

Z hermetycznego, niedookreślonego świata debiutu Adamskiego wyłania się obraz kryzysu męskości i reprezentowanych przez nią wartości. Ów impas uosabia przede wszystkim postać Nowaka (Marcin Czarnik) pragnącego odwetu, lecz pozbawionego tego przywileju przez kalectwo. Główne bohaterki, mimowolne ofiary kultury zemsty, zmuszone do zwrócenia się przeciw sobie, postanawiają przerwać spiralę przemocy.

Są jak Romeo i Julia, choć zamiast kochanków otrzymujemy dwie awanturniczki, girl power i próby porozumienia ponad podziałami.

W tych powściągliwych, ale przekonująco zagranych przez niemal debiutantki, postaciach wyraża się zarówno różnica między stereotypowymi sposobami rozwiązywania problemów przez mężczyzn i kobiety, jak i bunt młodości wobec tradycji. Protagonistki, kwestionując zemstę, być może ocalają siebie, ale czy nowe rozwiązania rzeczywiście są w stanie ocalić trawiony brutalnością świat?

Eastern na poziomie estetycznym może oddziaływać jak malarstwo Paula Cézanne’a. Wchodzimy w świat niedookreślony, zaburzony i pełen kantów (zarówno na poziomie powoli odsłaniającej swoje karty diegezy, jak i oszczędnej scenografii), by stopniowo odkrywać detale pozornie prostych, kubicznych elementów i niepokojącą znajomość początkowo osobliwych struktur. I choć kilka drugoplanowych wątków aż prosi się o pogłębienie (np. niewybrzmiały potencjał postaci seniorki Nowaków), trudno nie zgodzić się, że Adamski wszelkie ograniczenia budżetowo-czasowe obrócił na swoją korzyść, tworząc wycinek enigmatycznej, przerażającej i hipnotyzującej rzeczywistości. Z pokaźnego grona obiecujących polskich debiutantów ostatnich lat to właśnie na jego drugi film czekam najbardziej.

 

Eastern

Polska 2019, 78’

reż. Piotr Adamski, scen. Piotr Adamski, Michał Grochowiak, zdj. Bartosz Nalazek, muz. Hubert Zemler, prod. Studio Munka, Canal+ Polska, Stowarzyszenie Filmowców Polskich, wyst. Maja Pankiewicz, Paulina Krzyżańska, Marcin Czarnik, Magdalena Kuta, Anna Kłos-Kleszczewska

Komentarze

  Komentarze: 1

  1. To raczej albańska Gjakmarrja, niż zasada ,,oko za oko”. Szkoda, że młodzi autorzy filmu tak mało intuicyjnie wiodą narrację, bo o tym, co się dzieje dowiadujemy się po mało uzasadnionych symptomach ( gdyby to była taśma, to byłoby jej szkoda na połowę scen). Efektowna, ba nawet efekciarska recenzja przywołująca Cézanne’a i kubizm skłania mnie do zastanowienia, czy widzieliśmy to samo dzieło?
    Szukałem miejsca, w którym ktoś napisze ile to zjawisko filmowe kosztowało. Nie znalazłem. Z drugiej strony przypominam sobie ubiegłoroczny II etap olimpiady filmowej, w którym młodzież licealna miała napisać scenopis i znaleźć dla niego źródła finansowania… A niech tam, niech się młodzież uczy, tyle, że nie mówcie im na starcie, że to dzieła, bo już nic wartościowego nie stworzą.

Komentuj