Berlin Alexanderplatz

Filmy, których fabuła byłaby silnie zakorzeniona w aktualnych wydarzeniach, a jednocześnie posiadała ponadczasową wymowę, powstają nieczęsto. Im skrupulatniej bowiem twórcy udaje się uchwycić specyfikę własnej epoki i regionu, tym dalej jego wizji ekranowej do uniwersalizmu. Burhanowi Qurbaniemu udało się pogodzić te dwa porządki.

Jego najnowszy obraz Berlin Alexanderplatz to opowieść o młodym Afrykańczyku, który po ucieczce z Gwinei-Bissau próbuje rozpocząć nowe życie w Niemczech. Francis B., którego nazwiska widz nie poznaje do końca filmu, jest jednym z migrantów przybyłych do Europy na fali tzw. kryzysu uchodźczego, o którym kanclerz Angela Merkel mówiła w 2015 roku: „W warunkach globalizacji, wojen domowych i innych trudnych sytuacji przyjmiemy wielu uchodźców, których część tu zostanie”.

Losy bohatera przywodzą na myśl historie, które od sześciu lat w związku z falą migracji z krajów afrykańskich obecne są w mass mediach europejskich. Po przybyciu na jedną ze śródziemnomorskich plaż Gwinejczyk przedostaje się do Niemiec. W tamtejszym obozie dla uchodźców poznaje Berlińczyka Reinholda i zaczyna pracować dla niego jako diler narkotyków. Wkrótce między mężczyznami rodzi się silna więź, oparta na wzajemnej fascynacji oraz emocjonalnej i materialnej zależności. Francis coraz bardziej zagłębia się w struktury przestępcze. Z czasem bohater zaczyna wieść niemal mieszczańskie życie na marginesie społecznego głównego nurtu, gdzie jednak obowiązują podobne reguły walki i współzawodnictwa.

Film Qurbaniego jest nie tylko odniesieniem do aktualnej sytuacji społeczno-politycznej w Europie, lecz także metafizyczną opowieścią o walce dobra ze złem.

Reżyserowi udaje się doskonale zachować równowagę między krytyczno-publicystyczną wymową fabuły a jej uniwersalnym przesłaniem, co przejawia się zarówno w koncepcji inscenizacyjnej (nieoczywistym wystroju mieszkań i kostiumach, które odsyłają jednocześnie do lat 20. i 80. ubiegłego stulecia), jak i przekonującym scenariuszu. Oparty jest on na motywach modernistycznej powieści Berlin Alexanderplatz: Dzieje Franciszka Biberkopfa (1929) Alfreda Döblina i opowiadającej o życiu w Republice Weimarskiej. Jednym z najwyraźniejszych odniesień do pierwowzoru jest monolog pozakadrowy Mieze, głównej bohaterki, a zarazem narratorki auktorialnej. Jego anachroniczny styl nadaje adaptacji nieco baśniowy, alegoryczny rys, wzmocniony za pomocą środków wizualnych – scenografii, kompozycji kadru i montażu.

W tym kontekście na szczególną uwagę zasługują sceny zrealizowane w lesie (miejscu będącym istotnym niemieckim toposem, kojarzonym z tajemnicą i działaniem sił nadprzyrodzonych), użycie nasyconych, odrealnionych barw, zdjęcia z perspektywy ptasiej (sugerujące obecność istoty boskiej) oraz montaż współtworzący narrację głęboką (w scenach przywidzeń Francisa).

To właśnie po części dzięki nim Berlin Alexanderplatz zyskuje gęstą – hipnotyczną i niepokojącą – atmosferę. Zdjęcia w formacie 2,35 : 1 ukazują bohaterów zazwyczaj w zamkniętych przestrzeniach, wypełnionych – jak w przypadku mieszkania Mieze czy baru Nowy Świat – znaczeniami wykraczającymi poza praktyczną funkcję miejsca akcji, przykładowo dookreślającymi charakter postaci. Szerokoekranowy tryb realizacji sprawdza się również doskonale w scenach rozgrywających się w parku, gdzie pracują dilerzy. Miejsce kojarzone ze spokojem, odpoczynkiem i beztroską u Qurbaniego nabiera odmiennego wymiaru, stając się niebezpieczne, niemal mroczne.

Sugestywność i intensywność znaczeń zawartych w Berlin Alexanderplatz jest efektem także kunsztu aktorskiego. Welket Bungué jako Francis, Albrecht Schuch jako Reinhold oraz Jella Haase jako Mieze doskonale oddają kontrasty obecne w scenariuszu: cudowność i powszedniość świata przedstawionego, wielowymiarowość i stereotypowość konstrukcji postaci, a przez swą niejednoznaczność wpływają na abiektalność recepcji, czyli jednoczesną fascynację i obrzydzenie widzów. Na ekranie intryguje szczególnie Schuch, zarazem infantylny i demoniczny, swą brawurową kreacją przywodzący na myśl Klausa Kinsky’ego w Woyzecku (1979, W. Herzog), Klausa Marię Brandauera w Mefiście (1981, I. Szabó) czy Christopha Waltza w Bękartach wojny (2009, Q. Tarantino).

Berlin Alexanderplatz Burhana Qurbaniego to – po pełnometrażowym filmie Phila Jutziego z 1931 roku i serialu Rainera Wernera Fassbindera z 1980 (oba pod tym samym tytułem) – trzecia z kolei adaptacja prozy Döblina, która przez uwspółcześnienie fabuły oraz radykalną zmianę kontekstu kulturowego jest z pewnością najbardziej odważna i inspirująca, a może nawet najbardziej wizjonerska.

Berlin Alexanderplatz

Niemcy, Holandia, Francja, Kanada 2020, 183’

reż. Burhan Qurbani, scen. Martin Behnke, Burhan Qurbani, zdj. Yoshi Heimrath, muz. Dascha Dauenhauer, prod. Sommerhause Filmproduktion, Lemming Film, ARTE, wyst. Welket Bungué, Albrecht Schuch, Jella Haase, Annabelle Mandeng, Joachim Król

Artykuły tego samego autora

Komentuj