Follow me. Ekoaktywizm gwiazd

W "Nie patrz w górę", apokaliptycznej satyrze Adama McKaya z 2021 roku, Leonardo DiCaprio gra poważnego naukowca, który stara się unaocznić światu zagrożenie związane z pędzącą ku Ziemi kometą. Rola ta rymuje się z pozafilmową personą DiCaprio. Aktor bowiem od 25 lat jest niestrudzonym aktywistą klimatycznym, konsekwentnie przekuwającym swój kapitał medialny w walkę o ocalenie planety. Nie on jeden zresztą, by wspomnieć choćby Jane Fondę, Joaquina Phoenixa czy Marka Ruffalo. Celebryci-ekoaktywiści kształtują to, jak powinniśmy myśleć i mówić o zmianach klimatycznych, reagować na nie i przeciwdziałać im, a przede wszystkim toczą bój o lepszą politykę klimatyczną. Jakie praktyki podejmują i w jakich okolicznościach rozpoczął się ich aktywizm?

Rozwój kultury celebryckiej zazwyczaj jest wiązany z późną nowoczesnością oraz powstaniem i upowszechnieniem się mediów masowych, zwłaszcza tych opartych na obrazie. Unowocześnianie środków przekazu zwiększało i wciąż zwiększa obecność, a także istotność celebrytów w dyskursie publicznym (zob. Olczyk 2021, s. 34–37). Wraz z przeobrażaniami kanałów medialnych zmieniał się też sposób kreowania wizerunku celebrytów i ich interakcji z odbiorcami. Dzisiejsze media społecznościowe wpłynęły na korzyść aktywnej autokreacji gwiazd, ich bezpośredniego (niekiedy pozornie) kontaktu z fanami, zglobalizowanego influencerstwa, a czasami również aktywizmu.

W tym tekście przyglądam się przede wszystkim osobistościom, których status celebryty wynika z uznanej pozycji w przemyśle audiowizualnym – a więc zgromadzonego kapitału kulturowego i społecznego – i jest on swoistym naddatkiem umożliwiającym dotarcie z apelem do szerokiego grona odbiorców. Choć aktywizm to działanie pro publico bono, może on być też strategią wizerunkową i skutkować wzmocnieniem indywidualnego prestiżu. Nie powinno być to jednak założonym celem, wręcz przeciwnie – celebryta-aktywista winien umożliwić przepływ własnego kapitału medialnego na autorytety i profesjonalistów oraz nagłaśniać ambasadorowaną sprawę.

Nie patrz w górę

 

Ewolucja medialnej infrastruktury przyczyniła się do rosnącej od lat 90. roli rzecznictwa gwiazd w imieniu rozmaitych ruchów społecznych, a także ukonstytuowała ramy i konwencje takiego aktywizmu oraz jego odbioru. Na rozwój celebryckiego zaangażowania w ruch klimatyczny w dużym stopniu wpłynęło również postępujące pod koniec XX wieku instytucjonalizowanie i umiędzynarodowianie eksperckich działań proeokologicznych dotyczących wzrastającego ryzyka katastrofy klimatycznej. Dyskurs naukowy zaczął stapiać się wówczas z dyskursem politycznym, publicznym i medialnym – wciągając do dyskusji gwiazdy ekranu.

 

Taki mamy klimat

W 1977 roku National Research Council ze Stanów Zjednoczonych opublikowała raport Energia i klimat, w którym stwierdzono, że spalanie paliw kopalnych (ropy naftowej, węgla kamiennego i brunatnego) zwiększa stężenie dwutlenku węgla w atmosferze, co z kolei prowadzi do wzrostu średniej globalnej temperatury. Na realne kroki w skali światowej trzeba było jednak czekać ponad dekadę. W 1988 roku nie tylko magazyn „Time” ogłosił „Zagrożoną Ziemię” Człowiekiem, a w zasadzie Planetą Roku, ale przede wszystkim powstał Międzynarodowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPPC), ciało doradcze ONZ. Jego celem jest dostarczanie rządom krajów członkowskich rzetelnych informacji naukowych do wykorzystania w opracowywaniu polityki klimatycznej. Pierwszy raport IPPC z 1990 roku był podstawą do podpisania dwa lata później Ramowej konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu i wynegocjowania w 1997 roku Protokołu z Kioto, międzynarodowego traktatu obligującego sygnatariuszy do stopniowego ograniczania emisji gazów cieplarnianych.

Ostatecznie USA nie ratyfikowały Protokołu, jednak jego zwolennikiem był ówczesny wiceprezydent w administracji Billa Clintona, Al Gore (urząd sprawował w latach 1993–2001), który stał się pośrednikiem między politycznym a medialnym wymiarem ekologicznej debaty. Gore’a można uznać wręcz za symbol „celebrytyzacji zmian klimatycznych” (Boykoff, Goodman 2009, s. 400), zwłaszcza biorąc pod uwagę jego postgabinetowy dorobek. Po kontrowersyjnej przegranej w walce o Biały Dom w 2000 roku jeszcze bardziej zaangażował się aktywistycznie w sprawy środowiska, przede wszystkim w popularyzowanie wiedzy.

Po raz pierwszy osoba powszechnie znana i ciesząca się autorytetem tak głośno uświadamiała powagę nadchodzącej katastrofy przyrodniczej, wzbudzając tym samym zainteresowanie mediów i w istotny sposób przenosząc tę kwestię z dziedziny nauki, polityki i specjalistycznej dyskusji na grunt debaty publicznej, a nawet kultury popularnej.

Niewygodna prawda

 

Ukoronowaniem „zielonego” rzecznictwa Gora’a w przestrzeni medialnej był rok 2007. Niewygodna prawda (2006, D. Guggenheim), film-wykład z byłym wiceprezydentem w roli głównej, otrzymała Oscara po miesiącach wyświetlania i staniu się jednym z najbardziej dochodowych dokumentów w historii amerykańskiego kina (24 miliony dolarów na rynku krajowym). Latem tego samego roku z inicjatywy Gora’a i jego organizacji non profit na wszystkich kontynentach odbyły się charytatywne koncerty Live Earth, które miały łączyć rozrywkę z edukacją, zwiększając świadomość ekologiczną odbiorców. W wydarzeniach brały udział gwiazdy muzyki (Madonna napisała nawet na tę okazję piosenkę Hey You), ale i ekranu (Leonardo DiCaprio, Cameron Diaz, Rachel Weisz, Thadiwe Newton czy Gerald Butler). Wreszcie pod koniec 2007 roku ogłoszono, że Pokojową Nagrodę Nobla przyznano Alowi Gore’owi oraz IPPC – „za ich wysiłki na rzecz budowy i upowszechniania wiedzy na temat zmian klimatu wynikających z działań człowieka i za stworzenie podstaw dla środków, które są niezbędne do walki z takimi zmianami”. Uhonorowanie zarówno organizacji naukowej, jak i popularyzatora-gwiazdy było jasnym sygnałem, że współdziałanie tych dwóch obszarów może przynieść wymierne efekty.

W owym czasie ogólna uwaga skupiona wokół ruchu klimatycznego była większa niż kiedykolwiek wcześniej. W wyszukiwarkach internetowych trendowały takie hasła jak „globalne ocieplenie” czy „kryzys klimatyczny”, powstawały liczne proekologiczne organizacje pozarządowe, a w 2006 roku magazyn „Vanity Fair” rozpoczął wydawanie dorocznego „green issue”, legitymizowanego obecnością gwiazd na okładce. Jednocześnie, w kontrze do „zielonego” PR-u, coraz częściej do głosu zaczął dochodzić sceptycyzm, a nawet denializm klimatyczny, czyli negowanie dotychczasowych ustaleń naukowców w sprawie wpływu człowieka na zmianę klimatu (przykładowo działalność naukowa konserwatywnego Instytutu Heartland czy wyciek maili mający na celu zdyskredytowanie IPCC tuż przed kopenhaską konferencją klimatyczną w 2009 roku – tzw. Climatgate).

Systemowe przeciwdziałanie katastrofie przyrodniczej z założenia uderza w neoliberalny porządek świata oparty na kapitalizmie konsumpcyjnym i ciągłym wzroście gospodarczym, wobec czego ekonomiczne, polityczne czy ideologiczne wartości niektórych podmiotów, takich jak wielkie koncerny paliwowe czy korporacje technologiczne, mogą zostać zagrożone. Karykaturalny obraz zderzenia tych dwóch tendencji zaprezetowany został właśnie w Nie patrz w gó.

Przekuwanie symbolicznego ekokapitału na realne zmiany w zakresie polityki klimatycznej utrudniał także pogłębiający się kryzys finansowy, który w 2008 roku stał się już tematem globalnym i znacznie bardziej namacalnym problemem niż antycypowana katastrofa przyrodnicza. Rzecznictwo za neutralnością klimatyczną traciło priorytetowe znaczenie dla mediów, czego dowodziło choćby wstrzymanie w 2009 roku wydawania „zielonego numeru” przez „Vanity Fair” (zob. Anderson 2011, s. 537). W drugą dekadę XXI wieku aktywizm klimatyczny wszedł zatem z pewnymi turbulencjami. I choć celebryci nie ustawali w agitowaniu na rzecz środowiska, to kolejna fala medialnego zainteresowania ruchem klimatycznym przypadła dopiero pod koniec ubiegłej dekady. Wówczas „zagrożenie klimatyczne” uznano za słowo roku 2019 (w polskim plebiscycie wybrano „klimat”), a Człowiekiem Roku według magazynu „Time” została nastoletnia Greta Thunberg – założycielka Młodzieżowego Strajku Klimatycznego i nowa twarz światowego ruchu proekologicznego.

 

Posłańcy strachu i nadziei

Działalność Ala Gore’a wyznaczyła najważniejsze obszary i wzorce performowania celebryckiego ekoaktywizmu, wśród których wyróżnić można trzy pola. Po pierwsze, szerzenie rzetelnej wiedzy, a właściwie oddawanie medialnej przestrzeni głosom ekspertów – słowem, walka o ekoprawdę i ręczenie za nią. Po drugie, wykorzystywanie swojego wpływu i widoczności do zachęcania fanów do ograniczania śladu węglowego, a więc propagowania zachowań i wyborów konsumenckich możliwie neutralnych klimatycznie. Po trzecie i najważniejsze, wywieranie nacisku publicznego, by projektowano i wdrażano właściwą politykę klimatyczną. Filary te pozostały niezmienne, choć jak wskazują badacze, na przestrzeni lat zmieniły się formaty, retoryka aktywistycznych komunikatów – „od tłumaczenia widzom zmian klimatycznych po obserwowanie ich wpływu na nas, (…) od wiedzy i nawoływania do działania po afektywne, emocjonalne apele do odbiorców i opinii publicznej” (Doyle, Farrell i Goodman 2017).

Dobrym przykładem takiej ewolucji są praktyki podejmowane przez Leonarda DiCaprio. Aktor, zainspirowany poczynaniami Gore’a, już w 1998 roku założył organizację non profit swojego imienia, która wspiera finansowo inicjatywy przeciwdziałające degradacji środowiska. Na początku XXI wieku stał się jednym z najbardziej słyszalnych proekologicznych głosów w show-biznesie. W 2007 roku razem z Gore’em wygłosił „zieloną” mowę podczas oscarowej gali, a ponadto był producentem, współscenarzystą i gospodarzem-narratorem w ekodokumencie Za pięć dwunasta (2007, N. i L. Conners), który podobnie jak Niewygodną prawdę zrealizowano jako przystępny, ostrzegawczy wykład syntezujący wiedzę na temat zagrożenia klimatycznego. Jeśli jednak przyjrzymy się działaniom DiCaprio w ostatnich kilku latach, dostrzeżemy zmianę skali i retoryki. Od 2014 roku sprawuje funkcję Posłańca Pokoju ONZ oraz regularnie współprodukuje filmy zgłębiające rozmaite aspekty dewastacji planety i sposoby jej zapobieganiu, między innymi Cowspiracy: Tajemnica równowagi ekologicznej środowiska (2014, K. Andersen, K. Kuhn), Catching the Sun (2015, S. Kantayya) czy Plastikowy ocean (2016, C. Leeson). Dokumenty te rezygnują z formuły zdystansowanego wykładu; za pomocą kamery zamieniają widza w „naocznego świadka”, szokują, zmuszają do emocjonalnego zaangażowania.

Największa widoczność i afektywna kulminacja aktywizmu DiCaprio przypadła na rok 2016. Odbierając Oscara za rolę w Zjawie (2015, A.G. Iñárritu), wygłosił żarliwą mowę, w której zwrócił uwagę, że zmiany klimatyczne to najpoważniejsze zagrożenie dla człowieka. Jeszcze bardziej płomienne i odwołujące się do emocji przemówienie miał parę tygodni później na konferencji ONZ, podczas której podpisywano kluczowe dla globalnej polityki klimatycznej Porozumienie Paryskie. W końcu jesienią tego samego roku na kanale National Geographic wyemitowano dokument Czy czeka nas koniec? (2016, F. Stevens), zapis posłanniczej misji DiCaprio (wyprodukowany przez gwiazdora), który podróżował po świecie, badając skutki zmian klimatycznych i komentując zaprzeczanie im (nieprzypadkowo produkcję udostępniono bezpłatnie w sieci na kilka dni przed wyborami w USA, w których obawiano się zwycięstwa Donalda Trumpa, znanego z negacjonizmu klimatycznego). Czy czeka nas koniec? zawiera wiele elementów nowego mechanizmu oddziaływania na odbiorców. Badacze celebryckiego ekoaktywizmu podkreślają, że „w przeciwieństwie do Za pięć dwunasta jest to ważna osobista podróż DiCaprio, przeplatana historiami z jego dzieciństwa, świadectwami wyśmiewania i krytykowania go przez konserwatywnych ekspertów. To podróż, w której DiCaprio jest naszym przewodnikiem, szczerym i troskliwym, wzbudzającym emocje i okazującym je, a przy tym męskim »przywódcą«” (tamże).

Dowodzi to, że aktor ucieleśnia, normalizuje i uprawomocnia zestaw afektów i reakcji, których widzowie także mogą lub wręcz powinni doświadczyć, mając większą siłę oddziaływania niż naukowcy i grając dwoma podstawowymi trybami: wzbudzaniem strachu i dawaniem nadziei.

„Zielone wydania” Vanity Fair

 

Gwiazda Zjawy umiała przekuć natężony w 2016 roku kapitał medialny w jeszcze rozleglejszy aktywizm. DiCaprio między 2015 a 2019 rokiem nie wystąpił w żadnym filmie, poświęcając się realizacji dokumentu Lód płonie (2019, L. Conners). Film ilustruje przyczyny topnienia pokrywy lodowej Arktyki i jego tragiczne dla ekosystemów skutki (strach) oraz prezentuje konkretne rozwiązania systemowe, by przeciwdziałać temu procesowi (nadzieja). Ale na tym nie kończyła się jego działalność aktywistyczna. Konta aktora na Twitterze i Instagramie (odpowiednio 20 i 57 milionów followersów) wypełniają niemal całkowicie treści ekologiczne, co odróżnia je od profili innych celebrytów. Aktor brał też udział w marszach klimatycznych, podczas gdy prezydent Trump wypisywał Stany Zjednoczone z Porozumienia Paryskiego. Z kolei Leonardo DiCaprio Foundation za sprawą zintensyfikowanego osobistego zaangażowania jej założyciela w charytatywne aukcje i gale przynosiła wielomilionowe kwoty przekazywane na proklimatyczne inicjatywy. DiCaprio w roli naukowca próbującego zapobiec globalnej katastrofie w Nie patrz w gó to nawiązanie do tej ponad 20-letniej nieobojętności.

 

Dom w ogniu

Słynne przemówienie Grety Thunberg w styczniu 2019 roku podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos rozpoczęło kolejną falę ożywienia aktywizmu klimatycznego w przestrzeni publicznej. Zwracając się do wszystkich przywódców państwowych, nastolatka jasno artykułowała powagę sytuacji: „Chcę, żebyście zachowywali się jak w sytuacji kryzysowej. Chcę, żebyście zachowywali się, jakby nasz dom się palił. Bo tak właśnie jest”. Szokujące apele Thunberg (w tym pamiętna reprymenda, wygłoszona podczas szczytu ONZ we wrześniu tego samego roku, czyli: „Jak śmiecie!”) nie potrzebowały medialnego kapitału gwiazd, by zyskać rozgłos. Zapewne ich siłą był fakt, że urodzona w 2003 roku aktywistka przemawiała w imieniu nowego pokolenia, być może pierwszego, które powszechnie i na dużą skalę doświadczy skutków katastrofy ekologicznej. Celebryci oddani sprawie zaczęli jednak masowo wzmacniać głos Thunberg. Jesienią 2019 roku spotkał się z nią Leonardo DiCaprio, niejako namaszczając na symboliczną przywódczynię nowej epoki ruchu klimatycznego. Pod ich wspólnym zdjęciem zamieszczonym w mediach społecznościowych gwiazdor pisał: „Mam nadzieję, że przesłanie Grety jest przebudzeniem dla światowych liderów wszędzie tam, gdzie czas bezczynności się skończył. To dzięki niej i młodym aktywistom na całym świecie patrzę w przyszłość optymistycznie”.

Rzecznictwo nastoletniej Szwedki stało się bezpośrednią inspiracją dla zaangażowania Jane Fondy – od dekad czołowej aktywistki wśród gwiazd, ale wcześniej kojarzonej z działaniem w innych obszarach. Aktorka wstrzymała swoje zawodowe zobowiązania, przeprowadziła się do Waszyngtonu i rozpoczęła szeroko zakrojone działania mające na celu wpłynięcie na władze federalne, by zaczęły realizować lepszą politykę klimatyczną. Nawiązując do słów Thunberg o palącym się domu oraz jej piątkowych strajków klimatycznych, w porozumieniu z poważaną organizacją Greenpeace, Fonda zainicjowała w październiku 2019 roku cykliczne „Piątkowe ćwiczenia przeciwpożarowe” (Fire Drill Fridays), czyli protesty pod Kapitolem. Skala tych demonstracji przeszła wszelkie oczekiwania. Co tydzień brało w nich udział tysiące osób domagających się przyjęcia przez rządzących założeń Nowego Zielonego Ładu – kompleksowej polityki klimatycznej, której wdrożenie miałoby zatrzymać katastrofę ekologiczną. Gwiazda, wiedząc, jak działa sława, zapraszała do udziału w przeciwpożarowych piątkach swoich prominentnych przyjaciół (Lily Tomlin, Joaquina Phoenixa, Sally Field, Sama Waterstona czy Martina Sheena), co generowało dodatkowe zainteresowanie mediów. Ów ruch wykształcił nawet swoją ikonografię. Symbolem stała się postać jego inicjatorki ubranej w czerwony płaszcz – według deklaracji Fondy: ostatnie ubranie, jakie kupiła (emblematyczne okrycie miała nawet przy sobie, zapowiadając kategorię „Best Picture” podczas oscarowej gali w lutym 2020). Regularnie w mediach pojawiały się też zdjęcia setek osób dających się aresztować w konsekwencji zbiorowego obywatelskiego nieposłuszeństwa przybierającego formę okupowania senackich budynków. Ujęcia aktorki dumnie kroczącej ze skutymi dłońmi były jak echo jej słynnych mugshotów z 1970 roku – czasów jej antywojennego zaangażowania.

Jane Fonda podczas Fire Drill Friday, fot. Tim Aubry, Greenpeace

 

Protesty i marsze organizowane przez Fondę pod auspicjami Greenpeace łączyły wszystkie trzy filary klimatycznego aktywizmu – naciskały na systemowe rozwiązania, propagowały dokonywanie możliwie neutralnych wyborów konsumenckich, a także, dzięki przemowom naukowców i doświadczonych działaczy, zwiększały społeczną świadomość ekologiczną. Sama Fonda odwoływała się głównie do publikacji ikony ruchów antyglobalistycznych i antykapitalistycznych, Naomi Klein, a w szczególności do jej zbioru esejów On Fire (2019), którego tytuł nawiązywał do słów Thunberg. Autorka No Logo (2000), wówczas od dekady skupiająca się przede wszystkim na katastrofalnym wpływie kapitalizmu i konsumpcjonizmu na środowisko naturalne, pojawiła się nawet na jednym z przeciwpożarowych piątków. Nagły wybuch pandemii COVID-19 znacznie ograniczył zakres działań ruchu, choć ani na moment nie ostudził aktywistycznego żaru Fondy, która podtrzymując współpracę z Greenpeace, przeniosła piątkowe protesty do przestrzeni wirtualnej. Wykorzystując platformy meetingowe i prywatne kanały w mediach społecznościowych (jej konto na Instagramie obserwują dwa miliony osób), co tydzień łączyła się ze swojego domu z zaproszonymi ekspertami i przy wielotysięcznej zdalnej publiczności niekiedy przez parę godzin prowadziła dyskusję, dbając, by inicjatywa nie umarła. Fire Drill Fridays odbywały się regularnie przez cały okres lockdownów, a od 2022 roku okazjonalnie wracają na ulice Waszyngtonu.

Pandemia zachwiała obserwowaną od 2019 roku wzmożoną obecnością „zielonego” aktywizmu w przestrzeni publicznej i ponownie ujawniła medialną przewagę kryzysów bardziej bieżących i odczuwalnych, choć w dalekiej perspektywie zapewne mniej fatalnych. Jak pisze Przemysław Wrochna, badający społeczną percepcję ryzyka klimatycznego, „zmiany klimatyczne, pomimo nacechowania semantycznego jako »globalnej katastrofy« czy nawet »końca świata«, wydają się jednak nie stanowić (w świadomości społecznej) obiektu codziennego niepokoju” (Wrochna 2018, s. 210). Zdaniem autora przez to, że dyskurs ten pozbawiony jest konkretnego desygnatu w rzeczywistości, „[a]ntycypacja katastrofy nie jest wymierna, a toczący się wokół tego zjawiska spór wydaje się zyskiwać pewien naddatek ontologiczny, tj. zmiana klimatyczna staje się bardziej przedmiotem wiary niż pewnej wiedzy o świecie” (tamże). Nieustającym zadaniem ekocelebrytów jest więc unaocznianie i możliwie obrazowe przedstawianie potencjalnych desygnatów zagrożenia klimatycznego, przy jednoczesnym przelewaniu własnego kapitału społecznego na merytoryczne autorytety.

Wiele gwiazd koncentruje swoje działania na konkretnym obszarze ekologii, wzmacniając tym samym swoją wiarygodność – Mark Ruffalo kojarzony jest szczególnie ze sprzeciwem wobec wydobycia paliw kopalnych, Shailene Woodley z ochroną wód, a Joaquin Phoenix, Rooney Mara czy Natalie Portman z nagłaśnianiem skutków przemysłowej hodowli zwierząt.

 

Walka wiatrakami vs walka z wiatrakami

 

Pogarszająca się sytuacja znajduje odzwierciedlenie w języku – w dyskursie medialnym i naukowym zauważalne jest przejście od zmian klimatycznych, przez bardziej angażujący i akcentujący powagę sytuacji, ale jednak przejściowy kryzys, aż po podkreślające konieczność działania zagrożenie i katastrofę. Wprawdzie według ustaleń Międzynarodowego Zespołu ds. Zmian Klimatu dopiero po 2030 roku osiągniemy moment, po którym globalne ocieplenie będzie już nieodwracalne, jednak patrząc na tempo działań mających temu zapobiec, trudno o pozytywne nastawienie. Mimo to w apelach celebrytów-aktywistów wciąż dominuje nadzieja. Niezmiennie unoszący się nad gwiazdorskim ekoambasadorowaniem optymizm sprawia, że na ich działania niekiedy patrzy się mniej afirmatywnie, a nawet krytycznie.

Co paradoksalne, ale i oczywiste, medialny kapitał gwiazd, również tych aktywnych proklimatycznie, ufundowany jest na neoliberalnym systemie konsumpcjonistycznym. Wikła się w to zarówno trzon ich popularności – czyli wytwarzający znaczny ślad węglowy przemysł audiowizualny (zob. Stańczyk 2020, s. 15) – jak i kanały medialne, w których cyrkulują sława oraz same działania aktywistyczne. Próżno jednak szukać na to panaceum w czasach, gdy alternatywą wobec zglobalizowanego strumienia mediów internetowych może być tylko marginalizacja przekazu. Wpływanie na egzekucję polityki klimatycznej dyktowane jest bowiem przede wszystkim prawami ekonomii uwagi. Mimo wszystko rezultaty afektywnej pracy oraz rozlicznych donacji prawdopodobnie równoważą nadprodukcję tego śladu węglowego. Bardziej złożoną kwestią są natomiast wymierne skutki „zielonych” działań celebrytów. Badacze zauważają, że o ile ich wpływ na emocje odbiorców jest niewątpliwy i cenny, o tyle istnieje ryzyko, że w ramach skonwencjonalizowanego gwiazdorskiego performansu ich aktywizm klimatyczny może być monetyzowaną i pozbawioną głębszego znaczenia formą spektaklu (zob. Doyle, Farrell i Goodman 2017). Trudno jednak generalizować na ten temat, a nasza uwaga powinna być skierowana na konkretne działania poszczególnych osób i instytucji.

Nie sposób nie docenić ogromu zebranych funduszy i poczynań Leonarda DiCaprio na przestrzeni ćwierćwiecza, zwłaszcza że tak konsekwentny i inicjatywodawczy aktywizm należy w świecie show-biznesu do rzadkości. Jednocześnie widoczność postawy gwiazdora mimowolnie sytuuje go w roli autorytetu, a każde odstąpienie od ekologicznego rygoru spotyka się z wyraźną krytyką, która łagodniej spada na gwiazdy niekojarzone z ruchem klimatycznym.

Być może większy egalitaryzm w tym obszarze zwiastują niedawne negatywne reakcje prasy i fanów na ujawnioną w 2022 roku skalę krótkodystansowych lotów prywatnymi odrzutowcami wśród takich gwiazd jak Taylor Swift, Jay-Z, Steven Spielberg czy Mark Wahlberg, a także lekceważenie między innymi przez Sylvestra Stallone’a, Kevina Harta i Kim Kardashian ograniczeń w zużyciu wody w związku z suszami w Kalifornii (zob. Worland 2022).

Wprawdzie DiCaprio deklaruje, że w codziennym życiu korzysta niemal wyłącznie z odnawialnych źródeł energii i stara się ograniczać swój ślad węglowy (choć ma świadomość, że jest on nadal większy niż u większości ludzi), jednak nie udało mu się uniknąć poważniejszej kompromitacji wizerunkowej. W maju 2016 roku podczas promowania w Cannes filmu Czy czeka nas koniec? udał się prywatnym odrzutowcem do Nowego Jorku, by, jak na ironię, odebrać nagrodę za działalność na rzecz klimatu, a następnego dnia w ten sam sposób wrócił na Lazurowe Wybrzeże, gdzie czekał go udział w charytatywnej gali. Podobny, choć znacznie mniejszy zgrzyt dotyczył Jane Fondy, która niedawno stała się twarzą linii sportowej odzieży marki H&M, firmy kojarzonej z modelem fast fashion oraz oskarżanej o greenwashing (tzw. ekościemę), czyli nierzetelny marketing ekologiczny wywołujący u klientów wrażenie, że produkty, które nabywają, są wytwarzane w sposób przyjazny lub neutralny dla natury. Wprawdzie Fonda pojawiła się w kampanii promującej aktywny styl życia jako ikona aerobiku, a reklama ta nie operowała „zielonym” przekazem, jednakże sama współpraca z marką była powodem do wytknięcia aktorce niekonsekwencji.

Bardzo trudno łączyć wielką popularność i klimatyczny aktywizm, zwłaszcza kiedy żmudne rzecznictwo i praca u podstaw nierzadko rozbijają się o szklany sufit polityki zakleszczonej w szponach kapitalistycznej globalnej wioski. Co ugrał Gore, Bush anulował. Co udało się wywalczyć administracji Baracka Obamy, Trump wypowiedział, a stara się przywrócić Joe Biden. Wprawdzie celebryci nadają zagrożeniu klimatycznemu większe znaczenie kulturowe, ale ów ciężar nie spoczywa wyłącznie na ich barkach.

 

Bibliografia:

Anderson A., Sources, Media, and Modes of Climate Change Communication: The Role of Celebrities, „Wiley Interdisciplinary Reviews: Climate Change” 2011, nr 2 (4).

Boykoff M.T., Goodman M.K., Conspicuous Redemption? Reflections on the Promises and Perils of the ‘Celebritization’ of Climate Change, „Geoforum” 2009, nr 3 (40).

Doyle J., Farrell N., Goodman M.K., Celebrities and Climate Change, Oxford Research Encyclopedias, 26.09.2017, dostęp online: oxfordre.com.

Olczyk T., Krzemowa klatka. Kapitał paraspołeczny i celebrytyzacja polityki, Oficyna Wydawnicza Impuls, 2021.

Stańczyk M., Ślad węglowy kina, „Ekrany” 2020, nr 2 (54).

Worland J., Why You Should Care About Celebrities’ Climate Hypocrisy, „Time”, 30.08.2022, dostęp online: time.com.

Wrochna P., Ryzyko ekologiczne jako ryzyko społeczne. Na ile „rzeczywista” jest katastrofa klimatyczna?, „Annales Universitatis Mariae Curie-Sklodowska, sectio I – Philosophia-Sociologia” 2018, nr 1 (43).

Komentuj