Od momentu, gdy podczas konferencji prasowej w Cannes Lars von Trier oznajmił, że „rozumie Hitlera”, minęło siedem lat. Niefortunne wystąpienie zaowocowało uznaniem duńskiego reżysera za persona non grata na festiwalu. Dopiero w 2018 roku zdecydowano się wybaczyć laureatowi Złotej Palmy, czego wyrazem był zorganizowany tam premierowy pokaz jego nowego dzieła. I choć teraz von Trier nie był skory do dzielenia się swoimi niepopularnymi poglądami, to bez skandalu się nie obyło. Tym razem rozzłościł canneńską publiczność, dla której seans „Domu, który zbudował Jack” okazał się nie do wytrzymania.
Jeśliby szukać w historii brytyjskiej kinematografii filmowca, który w sposób szczególny wymykał się klasyfikacjom, wybór niechybnie padłby na Nicolasa Roega. Jego filmy niejednokrotnie odrzucano jako „dziwne”, „chore” lub zbyt eklektyczne i prowokujące. Dziś obchodzący właśnie 90. urodziny reżyser cieszy się pozycją jednego z najwybitniejszych wizjonerów kina, zaś jego mniej znane dzieła domagają się ponownego odkrycia.
Wideoesej – publikowany na internetowych platformach, pisany nie piórem, lecz kamerą i montażem, przeistacza się w jedną z ciekawszych form audiowizualnych skoncentrowanych na myśli filmowej. Wyróżniającym się autorem tego typu tekstów kultury pozostaje Kevin B. Lee. Jego dotychczasowy dorobek nie tylko imponuje różnorodnością i dowodzi niebywałych umiejętności twórcy, ale też ukazuje spektrum możliwości audiowizualnego opowiadania o kinie.
Tytułowy skarb stanowi wariację hitchcockowskiego MacGuffina. W tym wypadku, oprócz pretekstowego celu, do którego osiągnięcia bohaterowie nieustannie dążą, istotne jest również to, co rozgrywa się po drodze. W świecie wykreowanym przez Porumboiu oglądamy nieustannie ukrywających się bohaterów: przed przełożonymi, swoimi dziećmi czy policją. Odkopywanie skarbu odbywa się ostatecznie pod osłoną nocy – tak, by nikt przypadkiem nie zauważył mężczyzn na „konspiracji”.