„Film jest jak naczynie. Reżyser nadaje mu kształt, ale każdy widz wlewa w nie swoje emocje i doświadczenia. Autor bierze odpowiedzialność za to, czym staje się jego dzieło. Wnosi do materii filmowej swoją unikatową wrażliwość. Film rodzi się gdzieś na styku przypadku i osobowości człowieka, który go tworzy. Staje się wypadkową jego gustu, doświadczeń i poglądów. Jeśli film jest dobrze zrobiony, można podczas seansu zajrzeć głęboko w duszę jego twórcy” – przy okazji premiery filmy Nasz czas mówi o swojej filozofii kina CARLOS REYGADAS.
Pozwalamy sobie także na błędy. Niejednokrotnie zostałem uwiedziony wizją jakiegoś reżysera, a potem okazywało się, że naszego zachwytu nie podzielała publiczność. Tak było w przypadku Mistrza (2012, P.T. Anderson), bardzo dobrze ocenianego przez krytyków, prezentowanego w konkursie głównym w Wenecji. Ten tytuł miał wszystko, co jest potrzebne filmowi niezależnemu, by odnieść sukces. A jednak nie udało się zachęcić widzów, by obejrzeli ten świetny, moim zdaniem, film z Joaquinem Phoenixem i Philipem Seymourem Hoffmanem. Skończyło się na rozczarowującym wyniku 40 tysięcy widzów.
Po ceremonii wręczenia nagród NIKA przez kilka dni działy się wokół mnie bardzo dziwne rzeczy. Ktoś się włamał do mojej skrzynki pocztowej, pojawiły się jakieś głuche telefony, a główny państwowy propagandzista Władimir Sołowjow poświęcił niemalże całą audycję radiową w moskiewskiej rozgłośni Vesti FM na krytykę mojej twórczości oraz mojego życia prywatnego.