Lou i Ruben, para ekscentrycznych muzyków koncertujących w amerykańskich klubach, musi zderzyć się z niespodziewaną utratą słuchu mężczyzny. Łatwo wyobrazić sobie tę historię w hollywoodzkim entourage’u, zbudowaną z wielu sentymentalnych klisz – walki o wystawiony na ciężką próbę związek, zachowanie dotychczasowego zawodowego status quo, przy jednoczesnym odnajdywaniu samego siebie w nowej rzeczywistości. Debiutujący reżyser Darius Marder rozgrywa jednak tę opowieść w półtonach, subtelnych rejestrach, w których rozedrgany emocjonalnie bohater, do tej pory nieustannie rezonujący z otaczającym go światem, zostaje zmuszony, by wsłuchać się we własny wewnętrzny głos.
Przyjęło się twierdzenie, że kino jest najbardziej egalitarną ze sztuk. Dostępną na całym świecie, o szerokim społecznym przekroju odbiorców i z równie obszerną ekranową reprezentacją. Ta ostatnia, obejmująca osoby z niepełnosprawnościami, maskuje fakt, że częściej niż w salach kinowych widzimy je na ekranie. Tymczasem coraz popularniejszym rozwiązaniem udostępniania filmów osobom niewidomym jest audiodeskrypcja. Nadal jednak wymaga licznych dodatkowych regulacji prawnych, by stała się narzędziem powszechnym.
Jeszcze niedawno problematyka afroamerykańskiej społeczności była domeną pojedynczych reżyserów, ze Spikiem Lee na czele. Dziś trudno nadążyć za kolejnymi twórcami i filmami coraz częściej poruszającymi temat rasizmu i sprzeciwu wobec przemocy, którym przyświeca hasło Black Lives Matter. Za jego pośrednictwem reżyserzy nie tylko wypełniają społeczne białe plamy, ale przede wszystkim odwołują się do dziedzictwa i kulturowej specyfiki czarnej Ameryki, dla której dyskryminacja stanowi ważny element tożsamości zbiorowej.
Supernowa to jasny i barwny obiekt powstały na niebie w wyniku eksplozji, który po jakimś czasie staje się niewidoczny. Tytułowa metafora kosmicznego wybuchu wyraźnie jednak kontrastuje z surowym realizmem opowieści Bartosza Kruhlika. Stanowi ona dość ponury obraz tragicznych dla lokalnej społeczności wydarzeń, które nieodwracalnie wpłyną na jej funkcjonowanie. Kosmiczną alegorię można więc raczej odnieść do samej konstrukcji filmu – oto obserwujemy zdarzenia, reakcje, układy i emocje krążące wokół wiejskiej, wydawałoby się prywatnej, katastrofy.
Zmięta paczka papierosów, stara butelka, kamień, piłeczka tenisowa. Zbliżenia porzuconych w chilijskim skateparku śmieci, które nieuchronnie lądują w pysku zadowolonego psiaka, oddają ducha obserwacyjnego dokumentu (dogumentu?) Ivána Osnovikoffa i Bettiny Perut. Na przekór żywiołowości i barwności pokazywanego w „Skateparku królów” środowiska kontemplujemy błahą codzienność. Przewrotność filmu polega na odwróceniu powszechnych, kulturowych wyobrażeń także przez pozornie nieprzystającą formę: spokojną narrację, długie ujęcia, skupienie na zewnętrznych fragmentach rzeczywistości.