Nieoszlifowane diamenty
Gdyby ktoś szukał we współczesnym kinie najbardziej skrajnej antytezy slow cinema, ostatnie filmy braci Safdie wyprzedziłyby nawet napakowane akcją widowiska Marvel Cinematic Universe, ustępując chyba jedynie hiperkinetycznemu Mad Max: Na drodze gniewu (2015, G. Miller). Zarówno Good Time (2017), poprzednie dzieło nowojorskich twórców, jak i najnowsze Nieoszlifowane diamenty to filmowe odpowiedniki rollercoastera: intensywne, frenetyczne, obezwładniające tempem i dynamiką narracyjną kroniki losów niepotrafiących się zatrzymać jednostek.